27 stycznia 2015, 17:15
Czy z tego można wysnuć jakieś wnioski? Czy dokonuję nadinterpretacji na własną korzyść?
Edytowany przez anyyjka 28 stycznia 2015, 17:01
28 stycznia 2015, 02:14
nie ma nieśmiałych facetów...są jedynie zbyt mało zainteresowani[/quoteOj nie zgodze sie
Edytowany przez 2bac00b423b350a91f0de44a5b40f065 28 stycznia 2015, 02:14
28 stycznia 2015, 07:47
Cały wic polega na tym, ze to on swoim zachowaniem zwrócił moją uwagę na siebie. Długi czas go ignorowałam, bo najzwyczajniej mnie nie interesował. Nad tym czy mu się w podobam zaczęłam się zastanawiać w chwili, gdy zorientowałam się, że łowi moje spojrzenie z tłumu. Spojrzenie prosto w oczy, długie, powłóczyste, zdecydowanie intymne. Tak więc, zawarłam wszystkie symptomy w krótkim opisie w temacie wątku. Zgodnie z interpretacją męskiej mowy ciała (internetowe poradniki) są to oznaki męskiego zainteresowania. Wy piszecie, że to moja imaginacja. I tu magiczne koło się zamyka. Żadna z nas nie chce się wygłupić, ośmieszyć. Prawdopodobnie większość kobiet na tym forum wyjdzie z założenia, ze pierwszy krok należy do mężczyzny, też tak uważam! Mój problem polega jednak na tym, ze nawet jeśli facet był mną choć odrobinę zainteresowany to ja nie dałam mu żadnej zachęty, zero aprobaty. Patrzyliśmy sobie w oczy, owszem (jestem osoba pewną siebie, o silnym charakterze, zawsze patrzę ludziom w oczy, nigdy nie spuszczam pierwsza wzroku), Nie uznaję więc tego za zachętę. Nie odwzajemniałam jego uśmiechów, na odpowiadałam na jego słowne zaczepki. Im bardziej mi się ktoś podoba tym bardziej go ignoruję i staję się nieprzystępna. Znajomi mówią na mnie: królowa śniegu. Słynę z tego, ze jestem wredotą, szczerą i bezkompromisową. Moja twarz zdaje się to potwierdzać. Syndrom bitch face to cała ja. Tak więc w moich relacjach z tym panem nic się nie zmieni. Nadal będę chłodna i dzięki Ci Panie, ze uchroniłeś mnie przed okazaniem słabości przed samcem! :D