29 grudnia 2014, 01:10
Cześć,
zdecydowałam się napisać ten temat, ponieważ sama nie rozumiem co się ze mną dzieje. Kiedyś opisywałam tą sytuację na Vitalii ( z innego konta), ale jakoś zawsze mi się udawało, nawet kiedy komentarze były negatywne. Pisałam i cieszyłam się, że się z nim spotykam. Ale znowu potrzebuję rady. Bo chyba on za bardzo zakręcił mi w głowie i nie portafi do mnie dojść to, że mnie olał. Dlatego zanalizuję to ostatni raz i proszę o kopa w tyłek. Miałam już o tym nie myśleć, bo możliwe że ktoś inny się mną obecnie interesuje. Jednak w zeszłym tygodniu wyniknęła pewna sytuacja, która niestety kazała mi o tej osobie jeszcze raz przypomnieć.
Poznałam kilka lat temu w internecie starszego kolegę- pisaliśmy ze sobą rzadko, ale pisaliśmy. Byliśmy z podobnych środowisk-nawet nasi rodzice, widziałam na fb czym się interesuje, imponowało mi to. Mieliśmy dużo wspólnych zainteresowań i tematów do rozmów. Więc czasem rozmawialiśmy. Jestem od niego młodsza o ok 5 lat, on ma ok.29 lat.Mieszka w innym mieście niż ja, ale dość blisko.
Pół roku temu zaczeliśmy rozmawiać częściej, on zaprosił mnie do siebie, bo kończył ważny projekt, robił imprezę,miało przyjść dużo gości.Ja na początku się wahałam, bo go nie znałam i pierwszy raz w życiu miałam się spotkać z kimś z internetu :S
Pierwszy raz odmówiłam, strzelił focha na kilka dni ( nie wiem czemu, nie znał mnie w realu), jednak tydzień później znowu robił imprezę i pojechałam do niego.
Byłam u niego na całej imprezie.Następnego dnia opowadził mnie po mieście, spędziliśmy fajne popołudnie, odprowadził mnie z własnej inicjatywy na bus do mojego miasta i wróciłam do siebie. Napisałam mu sms z podziękowaniami. Odpisał tak samo.
Miesiąc później okazało się, że z koleżanką mamy mieć zdalną pracę w jego mieście (przez całe lato do końca listopada). Powiedziam mu o tym, on się ucieszył. Pisał mi, że fajnie, że będziemy się widzieć i że mam go informować kiedy mam czas.
Niestety czasu nie miałam dużo. Myślałam, że praca będzie lżejsza. Informowałam go zwykle po pracy, kiedy byłam dość zmęczona, ale myślałam, że jak się z nim nie spotkam to coś się stanie ( co? sama teraz nie wiem ).
Kilka razy się tak w moim 'nieogarze' po pracy spotkaliśmy. Po którymś spotkaniu z kolei on zaczął mi się strasznie podobać i niestety zaczęłam się stresować. Nie wiem czemu, bo zwykle to ja wychodziłam z inicjatywą spotkań, on mówił kiedy może kiedy nie, ustalaliśmy, ale zawsze to ja go informowałam. Na którymś spotkaniu powiedział, że niechciałby zrywać kontaktu, nawet kiedy skończę tą zdalną pracę, że fajnie jakbyśmy utrzymali ten kontakt jak najdłużej, nie tylko do końca listopada.
Wzięłam to sobie do serca i pisałam znowu kiedy mogłam się spotkać. ( byłam dumna z siebie, że pokonałam strach przed pisaniem do faceta :) )... Jednak z powodu tego, że sie stresowałam moje smsy wychodziły strasznie 'zestresowane' ( to się czuje). W pewnym momencie nie powiedziałam mu kiedy przyjeżdżam, bo spędzałam tydzień z koleżanką. Spotkałam go przypadkiem ostatniego dnia mojego pobytu. Zdziwił się, że nie powiedziałam mu, że jestem, bo miałam go informować. Ja odpowiedziałam, że byłam cały tydzień z koleżanką, a teraz wracam, bo zaczyna mi się rok akademicki. Chciałam też jakoś zartować później na fb, ale chyba nie wyszło. Odpowiadał po 1 zdaniu
Od tego momentu on zaczął się dziwnie zachowywać. Nie pisał sam na fb ( kiedyś nawet rzadko, ale pisał), jeśli już to wysyłał smsy w bardzo luźnym stylu, takim kumpelskim- jak nigdy. Typu elo, joł.
Później znowu pisałam kiedy ma czas i dostosowywałam to do siebie. Kilka razy mi odmówił ( ale mi się nie zapaliła czerwona lampka). Ale raz się później usprawiedliwił.
Spotkałam się z nim jeszcze raz kilka tyg później- ale niestety na walizkach. Zrezygnował ze swoich planów i się ze mną spotkał. Odprowadził mnie na busa- powiedział, że fajnie było mnie widzieć i że napisze.
Nie napisał- czekałam tydzień. Po tygodniu ja napisałam. On odpisał po 9 dniach coś krótkiego nieodnoszącego się do mojej wiadomości( mimo, że odczytał wcześniej i był dostępny...). Od tej pory minęły 2 miesiące. Jest cisza. Ja nie piszę i on też nie.
Mam kilka teorii
1) nie podobam mu się- kiedyś myślał, że jestem inna dlatego pisał, a kiedy mnie spotkał w realu okazałam się inną osobą niż się wydawałam.
2) może się obraził, że mu nie dałam wtedy znać jak byłąm w jego mieście i się spotkaliśmy spontanicznie. Miał wtedy dziwną minę- nie wiem nawet jak określić. I od tego momentu zaczął mi pisać to : joł, elo.
3) pokazał mi f**ka po tym zdarzeniu na mieście, kiedy jeszcze go nagabywałam o spotkania, a on mi odmawiał. Ja i tak chciałam się 'koleżeńsko' spotkać, aż w końcu się ze mną spotkał. Może z litości.
4) wkręciłam sobie nie tego faceta co potrzeba
Co myślicie?
Niepotrzebnie sobie wkręcałam tego kolegę, prawda? Szkoda, że był on jednym z najbardziej interesujących jakich spotkałam w ostatnich 2 latach. I nie mówię tego z przekąsem. Po prostu, nawet ten chłopak z którym teraz piszę, nie jest 'aż tak' interesujący i fajny jak on. Ten jest miły i dobry, odpisuje zawsze i jakoś piszę z nim na luzie, bez spiny. Jednak kiedy schodzę na takie tematy, które mnie interesują- on nie wie o co chodzi, nie ma swojej opinii... Pochodzimy z innych środowisk, mamy niby podobny żart, ale to nie to. Wiem że się stara i lubi :( ... Ale z tamtym.. Ehh. Uwielbiałam rozmawiać i przebywać , mieliśmy wspólne tematy. Czułam się dobrze.
Ja tylko nie rozumiem tego, że najpierw mówi o niezrywaniu konaktu, a później nawet sam nie napisze. Nie myślcie sobie, że to jakiś casanova- właśnie nie. Po prostu nie mogę go rozgryźć. Niby wcześniej pisał częściej a teraz zero. Może ja powinnam sie spytać zwykłe: co słychać, dawno nie rozmawialiśmy. Przecież sam mówiłeś by kontaktu nie zrywać..:)?
Czy to by było nie na miejscu?
Proszę o szczere opinie.
Edytowany przez 380895eda602430bd43510f5be446b76 29 grudnia 2014, 02:06
30 grudnia 2014, 13:13
moze spotkal miedzy czasie jakas dziewczyne i z nia sie umawia i sie jemu spodobala. Tez mialam podobna sytuavje z tym ze dzielilo nas wiecej km. Raz ja jemu sie spodobalam a raz on mi . W koncu jak chcialam go zaprosic na slub jako moj gosc to okazalo sie ze tez bierze slub i to w dodatku w tym samym miesiacu. Nie bylo mi przykro aczkolwiek oznajmil mi ze jestem jego przyjaciolka , wiec moim zdaniem wypadaloby sie pochwalic ale spoko, nie bede sie wkurzac na to.
Moze pogadaj z nim , zloz mu zyczenia noworoczne , spytaj o co chodzi.