1 listopada 2014, 17:02
Macie czasem tak, ze czujecie się beznadziejnie samotni i totalnie źle? bo ja mam tak ostatnio bardzo często i nie umiem sobie z tym poradzić... nie wiem czy to ja sama w sobie jestem beznadziejna, czy coś ze mną jest nie tak...ostatnio nurtuje mnie wiele pytań, jestem ciekawa co o tym sądzicie
1. wygląd - w wakajce sie odchudzłam i udało mi się zrzucić prawie 10kg,czułam się wtedy bardzo dobrze, podobałam się sobie...niestety nie udało mi się tego utrzymać, skończyły się wakacje, zaczeły studia i nie mam mozliwosci ćwiczenia codziennego, zaczełam znowu jesc niezbyt zdrowo i teraz wyglądam jak tłusty pączek... wróciły wszystkie kompleksy, nie mieszcze sie w żadne ubrania, mam wrażenie, że ludzie, którzy mnie widzieli po schudnięciu - teraz sie ze mnie smieją i pewnie sobie myśla, że jestem słaba i sie obzeram siedząc samotnie w domu -moze mają i racje... nie umiem się teraz zmotywować zeby wrócić do cwiczeń i racjonalnego żywienia, wstydzę się wyjść z domu na siłownie, czy fitness bo po pierwsze nie miescze się w dresy, po drugie pocę się po 10 minutach aerobiku, a po trzecie ciągle mam ochotę jeść i to niezdrowe rzeczy, a jak się najem (a raczej nażrę) to oczywiscie nie ma ochoty na ćwiczenia - i tak koło się zamyka...
2. samotnosć i pustka- mam już 26 lat i żadnego związku na koncie...ŻADNEGO... nie muszę więc chyba pisać, że jestem starą dziewicą.... nigdy nie kręciło mnie pójście na imprezę i całowanie się z przypadkowym facetem itd i teraz wyszło tak, że jestem sama, samotna... pewnie częściowo wynika to z mojego mnało atrakcyjnego wyglądu, wiem ,że faceci są wzrokowcami i lubią atrakcyjne, szczupłe i długonogie dziewcznyny, a ja absolutnie się do tego grona nie zaliczam...ostatnio ta samotnosć mi przeszkadza jak nigdy... pewnie dlatego że zbliżają się święta a ja znowu spędze je sama...oczywiście z rodzicami itd, ale jako singielka...rodzina jak zwykle będzie się nade mna użalać, że nie umiem sobie życia ułożyć i będą mi współczuć, a wujek będzie żartował, że ja może wolę dziewczyny... potem wrócę do mojego pustego mieszkania i aby się pocieszyć zjem kawał ciasta po którym poczuję się jeszcze gorzej i będę płakać w poduszkę... nigdy nie miałam powodzenia u płci przeciwnej, ale wszystkie koleżanki znajomi jakos sobie poukładały życie, większość już po ślubach albo w niedalekiej przyszłosci, niektórzy dzieci w planach... a u mnie nic... totalne zero... nigdy nikt się mną nie zainteresował.... siedze sama w domu i rozmyślam dlaczego tak jest... nie mam z kim pogadać, pójsć na spacer i do kina,,,po prostu się przytulic i pogadać...może jest tak, że nie każdy ma swoją połówkę? ostatnio nawet usłyszałam podśmiewajki ze mnie, że pewnie na sylwestra pójdę z rodzicami.... no bo z kim?
no własnie, pewnie sama w domu będę siedzieć...po znajomi idą w parach na salę, a ja na doczepkę? bez sensu...
1 listopada 2014, 17:07
Nie wiem, 23 lata byłam singielką i nigdy nie miałam problemu ze spędzeniem sylwestra ze znajomymi, nawet jeśli byli w parach. Co to za problem? Może własnie przez takie myślenie uważasz, ze jesteś sama na tym świecie, ja zawsze doceniałam, że mam znajomych, nie przeszkadzało mi to, że im się układa uczuciowo.
Edytowany przez c96938a5d20d709c8315a86845e9d6db 1 listopada 2014, 17:07
1 listopada 2014, 17:29
Najpierw musisz polubić siebie, zająć się sobą a miłość znajdzie się sama. Poza tym lekarstwem na samotność jest po prostu drugi człowiek i niekoniecznie musi to być najważniejszy człowiek w Twoim życiu. Może to być grupa znajomych, z którymi pójdziesz na imprezę, koleżanka, którą zaprosisz na kawę i pogadacie sobie albo dowolny człowiek, z którym zamienisz parę słów:)
Jak sama jestem singielką i dylematy takie ja ten Twój mnie dotykały, ale teraz zmieniłam kompletnie podejście do tych spraw. Ponieważ nie mam partnera, do teatru idę z kolegą z pracy, na kawę czy spacer z koleżanką więc zamiast siedzieć w domu i martwić się swoim losem wyjdź do ludzi a poczucie samotności minie jak ręką odjął:)
1 listopada 2014, 18:16
A..jakbym o sobie czytała.
Z tą różnicą że mam jakieś tam związki za sobą, choć nigdy nie miałam powodzenia wśród facetów, nawet jak super o siebie dbałam ;) Po prostu mam widać dziwny styl bycia, który facetom nie pasuje.
Trzeba znaleźć sobie zajęcie, żeby nie siedzieć w domu, poznać nowych ludzi. Kup większe dresy, bierz ze sobą ręcznik i butelkę wody i dawaj na te aerobiki. Nie chodzisz tam przecież po to, żeby wyglądać i pachnieć, tylko się spocić i spalić kalorie - więc do dzieła!
I tak jak mówi Katerina - trzeba wychodzić na jakieś wydarzenia - wystawy, teatr, kino, kawa, cokolwiek. Tu niestety ja też nie mam pomysłu co zrobić, jak nikt z moich znajomych nie chce ze mną nigdzie iść, ale zaczynam skłaniać się ku myśli, że lepiej iść samemu, niż żałować że się nie poszło.
Edytowany przez tilgg 1 listopada 2014, 18:18
1 listopada 2014, 18:20
nie wiem co ci poradzić, ale tylko napisze, ze tak mi zawsze przykro, bo znam wile mężczyzn tęskniących za miłością, i wiele kobiet tęskniących za druga połówką, i zawsze się zastanawiam jak to jest ze oni nie mogą się spotkać.
1 listopada 2014, 18:30
Czy Twoje życie ogranicza się tylko do zamartwiania się wagą i samotnością? Czy tylko te dwie składowe - sylwetka i posiadanie partnera są miarą szczęścia? Nie sądzę. Masz bardzo niskie poczucie własnej wartości.... i po co? Masz na pewno milion świetnych cech i umiejętności :). Piszesz, że studiujesz - podoba Ci się ten kierunek? rozwijasz się w swojej dziedzinie? Działaj na tym polu, zdobywaj doświadczenie, poszerzaj horyzonty, poznawaj nowych ludzi. Masz ten plus, że nie masz na głowie rodziny - więc inwestuj w siebie, nie tylko materialnie :). Nie ma co się załamywać, że kilogramy wróciły. No OK, wróciły, niech sobie myślą co chcą. Postaraj się, by nie przybrać kolejnych, ale nie ma co rozpatrywać tego jako wielkiej życiowej porażki. Jesteś młoda, wszystko przed Tobą, więc głowa do góry :).
No i wbrew pozorom, jest wielu mężczyzn, tak jak Ty, szukających drugiej połówki :).
Edytowany przez Anusinski 1 listopada 2014, 18:31
1 listopada 2014, 19:13
Jakbym myślała o tym,że faceci lubią długonogie, atrakcyjne kobiety, to bym sobie nigdy żadnego nie znalazła :D Bo mam 158 cm wzrostu i jeszcze niedawno ważyłam 72 kg (a może wcześniej i więcej). Nie miałam szczególnego problemu z powodzeniem bo lubię siebie i... nigdy się nad tym nie zastanawiałam ;)
Wyjdź do ludzi, zapisz się na jakiś kurs, spotykaj ze znajomymi. Im mniej będziesz się skupiać na samotności i o niej rozmyślać, tym mniej będzie ona z Ciebie biła. Bo to moim zdaniem najbardziej odstrasza ludzi ;)
1 listopada 2014, 19:21
Fuffa dobrze pisze- musisz iść na jakieś jeszcze zajęcia, poznać nowych ludzi, jeżeli na studiach już nic nie zostało. Żeby połaczyć dwie sprawy- ruch i towarzystwo- idź na kurs tańca. Są zazwyczaj ok 20-22.Dasz radę.
2 listopada 2014, 00:44
Też tak mam:( to też kwestia pogody może głupie ale zawsze na jesień mi kogoś brakuję, a latem tak mi to ni doskwiera. Chociaż wszyscy mają z kim jechać na wakacje a ja nie. Ale mimo to zima gorzej wypada może chodzi o zwiększoną potrzebę ciepła w chłodne dni. Moje wszystkie koleżanki mają narzeczonych a ja nic
. Lecz nadzieja mnie nie opuszcza
. Musisz mieć więcej optymizmu bo inaczej zniszczysz sobie psychikę. Ps. jestem wysoka i szczupła i nie aż tak zła z twarzy więc to raczej nie kwestia wyglądu. Może powinnaś obejrzeć SEKRET to taki film co może Ci pomoże zrozumieć Twoje błędy. Pozdrawiam
2 listopada 2014, 01:25
1. Wygląd - schudłaś, czyli to nie jest tak, że nie potrafisz. Może szybko przytyłaś bo wcześniej jadłaś za mało i dlatego nie mogłaś się opanować w kwestii jedzenia - przytrafiło się jojo. Cholera, trudno. Jeśli wcześniej schudłaś szybko i dzięki restrykcyjnej diecie to teraz weź się za odchudzanie dzięki mniej restykcyjnej i schudnij wolniej. Powinno być łatwiej.
Czy brak możliwości codziennego ćwiczenia to nie jest przypadkiem wymówka? (żeby uzyskać fajne rezultaty nie trzeba ćwiczyć codziennie) Jeśli nie mieścisz się w ubrania kup większe, w tych lepiej dopasowanych wyglądamy korzystniej i wtedy lepiej się czujemy. Olej ludzi, zajmij się sobą. Skoro czujesz się samotna, to pewnie i tak nie mają wielkiego znaczenia w Twoim życiu. Czym się więc przejmujesz? Kup ten większy dres, idź na siłownię... a pocenie się? Ludzka rzecz. A jeśli masz ciągle ochotę jeść to znajdź niskokaloryczne zapychacze. Albo zaakceptuj fakt, że musisz poczekać aż żołądek się skurczy i przez parę dni będziesz musiała pochodzić głodna.
jeśli doskwiera Ci samotność to poszukaj towarzystwa - kurs tańca, językowy... jaki Cię interesuje. Zagadaj do kogoś.
Jeśli nie masz z kim spędzić sylwestra wybierz się na zorganizowany wyjazd np. połączony ze zwiedzaniem i imprezą. Często na takie wycieczki jeżdżą ludzie, którzy nikogo tam nie znają. Nie masz wtedy nic do stracenia a. zwiedzisz coś b.może kogoś poznasz c.jak nikogo nie poznasz to zawsze możesz spędzić wieczór z książką i tv co i tak robiłabyś w domu.
Poza tym, serio nie ma kogoś wolnego w Twoim gronie? Same pary? (i tak w sumie nie przekreśla spędzenia wieczoru z nimi bo to zależy od pary jak oni podchodzą do innych)