25 lipca 2011, 23:09
Hej :)
Postawiłam przed soba wyzwanie, że codziennie wsiądę na rower. Ustawiłam sobie poprzeczkę, żeby pokonywać dystans 10 km min 5 x w tygodniu ze średnią prędkościa 12-13 km/h. Różnie to bywa z tym, ale staram się. Są dni, że robię 13-15 km. Bo praktykuję taki styl jazdy, że dojeżdżam do jakiegoś celu. No i niestety stamtąd trzeba potem wrócić do punktu wyjściowego. Różnymi drogami, więc czasami więcej dystansu robię. Zeszły tydzień marny był, bo ledwo 2 razy byłam. Ten tydzień zaczął się dobrze pogodowo i rowerowo. Bo 15 km zaliczone :)
Ale jak zaczynałam to ciężko było. Po 10 km kolana mnie bolały wieczorem tak, że ledwo wstawałam z krzesła. Teraz nieco lepiej jest.
Czy tyle ruchu wystarczy? Przynajmniej na początek. Zważywszy na to, że do tej pory moja aktywność fizyczna ograniczała się do spacerów do sklepu, po sklepie, ew po domu w kierunku lodówki. Teraz pilnuję diety i włączyłam rower do akcji.
Wiem, na pewno było setki razy. Ale przydałoby się parę słów wsparcia, że coś z tego będzie, bo trochę kręcę się w kółko :( Mam wrazenie, że po prostu funduję sobie męczarnię i tyle.
- Dołączył: 2011-06-06
- Miasto: Bartoszyce
- Liczba postów: 783
25 lipca 2011, 23:17
ja jezdze codziennie na stacjonarnym po 5-13 km:) niezbyt meczace:) i do tego 12 godzin na nogach :)w pracy :)
- Dołączył: 2006-01-21
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1616
25 lipca 2011, 23:23
też zaczynałam od 10km bo kolana mnie bolały a wczoraj zrobiłam już 70km;)
- Dołączył: 2011-06-20
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 4682
25 lipca 2011, 23:46
inmaczej się jeździ na stacjonarnym inaczej na tradycyjnym gzie raz jedzie się pod górkę a raz z górki i uważam że o wiele lepsza jest przejażdżka na tradycyjnym rowerku. Myślę że na poczatek powinno tyle wystarczyć tym bardziej że masz troszke tych kilogramów i nie powinnaś zbytnio obciążać organizmu, który nie jest przyzwyczajony.
A koolana mnie też bolą tylko że mnie od uprawiania sprotu praktycznie od dziecka, ale już się chyba trochę do tego przyzyczaiłam ;P
- Dołączył: 2010-09-26
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 5459
26 lipca 2011, 00:00
ja jeżdżę po godzince dziennie - przynajmniej staram się :D ale robię czasami sobie dni wolne.
26 lipca 2011, 09:42
Pocieszyłyście mnie trochę. Mam nadzieję, że to mi pomoże w mobilizacji. Chciałabym codziennie jeździć. W domu ćwiczyć nie umiem, bo brak miejsca/czasu/ambicji. Musiałabym mieć trenera z biczem, który by mnie pilnował.
26 lipca 2011, 09:45
Ma też wrażenie, że rower w terenie to lepsze rozwiązanie. Nie jest tak monotonny jak stacjonarny, którego akurat i tak nie posiadam 
A w terenie to różnie bywa. Zwłaszcza, że jeżdżę nie sama, ale z synem i czasami robimy na pewnych odcinkach małe wyścigi. Zasuwamy wtedy 20-22 km/h, a ja po chwili cała mokra jestem 
- Dołączył: 2011-07-30
- Miasto: Iława
- Liczba postów: 933
31 lipca 2011, 12:58
Jak ja na stacjonarnym jeżdżę to tak aż spale np. 100-120 kcal, bo to na moim pisze ile kcal sie spala.. ;p
- Dołączył: 2011-07-29
- Miasto: Puszczykowo
- Liczba postów: 464
3 sierpnia 2011, 12:54
Fajne jest to uczucie, kiedy jest się całym mokrym, spoconym i śmierdzącym po wysiłku fizycznym ;). Ja właśnie cenię rower chyba głównie za tę satysfakcję psychiczną, mniej za efekty fizyczne, jakie daje...
- Dołączył: 2011-08-06
- Miasto: Kamienna Góra
- Liczba postów: 23
6 sierpnia 2011, 16:16
Stacjonarny rowerek jako uzupelnienie klasycznego jak najbardziej.
Proponuje zwrocic uwage nie tylko na pokonywany dystans, ale takze m.in. na nachylenie czy rodzaj gruntu.
Dzis zrobilem 45km (po gorach, liczne podjazdy) a GPS wskazuje ledwo 1,4k spalonych kcal ;)