2 grudnia 2015, 14:17
Cześć! Drugi raz dołączam do społeczności Vitalii.
Mam do Was dość kontrowersyjne pytanie (bardzo proszę bez złośliwości, jeśli nie chcecie mówić nic znaczącego na temat - proszę o przemilczenie). W gimnazjum (lata, lata temu) miałam dużą nadwagę (problemy z tarczycą). Zaczęłam stosować dietę (już nie pamiętam jaką, chyba po prostu zdrowo się odżywiałam), do tego ćwiczenia, dzięki czemu osiągnęłam wagę 56kg przy wzroście 157cm.
Niestety, w ubiegłym roku miałam wypadek, skutkiem czego przeleżałam ponad pół roku. W tym okresie przytyłam do 67 kg. Kwestia jest taka, że muszę schudnąć, mam problemy hormonalne (nie mogę przez nie zajść w ciążę) i leki będzie można włączyć dopiero, gdy waga będzie prawidłowa. Brałam kiedyś metforminę od ginekologa, owszem, pomagała chudnąć, ale miałam wiele skutków ubocznych. Najpoważniejszym moim dotychczasowym błędem żywieniowym było nieregularne jedzenie, np. niejedzenie przez cały dzień, następnego dnia normalne posiłki.
Od dwóch tygodni jestem na diecie, najpierw było to "zdrowe jedzenie" w okolicach tysiąca kalorii, teraz pewnie od ok. tygodnia jem 500 kalorii dziennie. Czy jestem w stanie wyjść z tego bez efektu jo-jo? Nie obawiam się napadów "wilczego głodu" itp., także po wyjściu z diety nie myślę rzucać się na jedzenie, bo z natury nie jem wiele, po prostu robiłam to nieregularnie - jestem osobą wytrwałą, tym więcej, że celem nie jest schudnięcie samo w sobie. Planowałam stosować tę "dietę" przez około miesiąc (do Nowego Roku), później stopniowo zwiększać kalorie do 1600 (o ok. 100 co tydzień-dwa). Dodam, że moje 500 kcal dziennie to zdrowe 500, ryby na parze, warzywa, jogurt naturalny, jajka itd., do tego suplementacja witaminami.
Czy to dobre rozwiązanie? Niestety, z racji poważnych problemów z hormonami i tarczycą (byłam już u 5 różnych lekarzy, każdy mówi co innego, brałam przeróżne leki, najdłużej Letrox; więc teraz chcę zrobić sama tyle, ile mogę) na diecie 1500 nie chudnę (nawet mimo ćwiczeń), teraz na "diecie" 500 schudłam 3,4 kg w dwa tygodnie (do tego ćwiczenia). Myślę, że przyzwyczajając organizm do stałej dawki kalorii, nie rozwalę metabolizmu i nie przełączę go na tryb oszczędzania. Bardzo proszę o porady, jednocześnie nikomu nijak nie polecając swojej "500", każdy ma inny organizm.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości!
Edytowany przez Cashmir 2 grudnia 2015, 15:12
2 grudnia 2015, 14:23
Jak sobie zarąbiesz hormony głodówką, to się z ciążą na najbliższe lata jak nie całe życie pożegnasz. Jeśli to jest ten "cel"
2 grudnia 2015, 14:24
dalej.
""Myślę, że przyzwyczajając organizm do stałej dawki kalorii, nie rozwalę metabolizmu i nie przełączę go na tryb oszczędzania.
A czym jest przyzwyczajenie organizmu, jak nie trybem oszczędzania? 500 kcal to nie tylko 1/4 twojego zapotrzebowania, to też 1/4 witamin i mikroelementów.
Generalnie skąd ci taki idiotyczny pomysł do głowy przyszedł?
2 grudnia 2015, 14:26
Jasne, dobij tarczyce do konca. Poczytaj jak na nia dzialaja niskokaloryczne diety i samodzielnie wyciagnij wnioski. Tak sie zaczyna bledne kolo.
2 grudnia 2015, 14:27
Dlatego, droga Juryscykcjo, że nic innego nie działa - miałam dwie diety rozpisywane przez dietetyków (bodajże jedna 1600, druga 1200 kcal), i mimo ścisłego trzymania się zaleceń i braku jakichkolwiek odstępstw - nie przynosiły żadnych efektów. Tabletkami żadnymi wspomagać się nie chcę, więc jest to jedyna droga, jaką obecnie widzę.
2 grudnia 2015, 14:27
Nawet w polskich szpitalach wiecej daja, ty sie sluchaj bardziej doswiadczonych dziewczyn z forum a przede wszystkim dobrze wygladajacych. Mloda jestes, masz czas na normalne odchudzanie poprzez zdrowe odzywianie, szkoda zdrowia i zycia na glodowki.
2 grudnia 2015, 14:28
500 kalorii to bardzo złe rozwiązanie. Musisz jeść więcej. Taką małą dawką rozwalasz wszystko, już nawet nie będę się rozpisywać.
Lepiej poodchudzać się dłużej, ale z głową, a nie potem płakać nad swoją głupotą. To nie zlośliwość, ale chęć uprzedzenia.