3 września 2012, 18:53
Czy mogę uznać za porażkę to, że zjadłam jasny chleb z dżemem? Jak mam odczytywać porażkę?
Niektóre dziewczyny zjedzą pół paczki wafli, lub tabliczkę czekolady. I wtedy mają wyrzuty sumienia, uważają to za porażkę. Mnie nie ciągnie do słodyczy, ale mam ochotę na chleb z mięsem. I czy mam uznać to za porażkę? Nie jestem na jakiejś konkretnej diecie. Zwyczajnie mniej jem. Ale mam czasem ochotę na (tak bardzo kalorycznego) słonecznika (podobno ok 600 kalorii w 100 gramach) albo kanapkę na białym pieczywie.
Czuję się źle, owszem, bo zazwyczaj jem ciemny chleb, ale jak w domu nie ma innego, to biorę co jest. Inni jedzą czekoladki- ja biały chleb.
A dla was czym jest porażka?
- Dołączył: 2006-05-18
- Miasto: Efate
- Liczba postów: 3389
4 września 2012, 09:04
ewelka16 napisał(a):
Czy mogę uznać za porażkę to, że zjadłam jasny chleb z dżemem? Jak mam odczytywać porażkę?Niektóre dziewczyny zjedzą pół paczki wafli, lub tabliczkę czekolady. I wtedy mają wyrzuty sumienia, uważają to za porażkę. Mnie nie ciągnie do słodyczy, ale mam ochotę na chleb z mięsem. I czy mam uznać to za porażkę? Nie jestem na jakiejś konkretnej diecie. Zwyczajnie mniej jem. Ale mam czasem ochotę na (tak bardzo kalorycznego) słonecznika (podobno ok 600 kalorii w 100 gramach) albo kanapkę na białym pieczywie.Czuję się źle, owszem, bo zazwyczaj jem ciemny chleb, ale jak w domu nie ma innego, to biorę co jest. Inni jedzą czekoladki- ja biały chleb.A dla was czym jest porażka?
Porażka? Porażką to dla mnie było zawalenie studiów a nie zjedzenie czegos tam. Skoro nie jesteś na żadnej konkretnej diecie, to po prostu powinnaś sobie powiedzieć, że twoje menu jest zróżnicowane i raz jesz to, a innym razem coś innego i tyle.Sabatiel napisał(a):
I żeby nie było że jestem złośliwy i wszystkim Cisnę -
to nic złego, schudłaś parę ładnych kilo, dżemor Ci się
należał!
Edytowany przez galaksy 4 września 2012, 09:09
- Dołączył: 2011-01-22
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3688
4 września 2012, 09:11
Widząc tytuł wątku w najpopularniejszych tematach pomyślałam sobie, że to rozważania filozoficzno-jakieś tam nad owym słowem ;) Dla mnie porażka to informacja zwrotna, pomimo pewnego dyskomfortu nie powoduje, że zawracam z obranej drogi. Ba, czasami popycha mnie na przekór dalej. I jakoś chleb z dżemem nie zalicza się do mych porażek i raczej zaliczać się nie będzie.
Edytowany przez Enieledam84 4 września 2012, 09:12