Hej dziewczyny!
Pisałyście o diecie Dukana. Tę dietę również zaliczyłam (tak samo jak dietę dra Kwaśniewskiego, South Beach, Kopenhaską, a nawet przez kilka miesięcy byłam wegetarianką czy też wpieprzałam ze łzami w oczach zupę z kapusty). Schudłam w pierwszych dwóch fazach ok.6 kg, czyli całkiem sporo, ale powiem Wam szczerze...
Dieta nie może być tylko dietą na czas odchudzania. Musi być sposobem na życie, poniekąd filozofią, która wpisuje się w każdy posiłek i towarzyszy nam każdego dnia.
Co z tego, że chudłam, jeśli jedzenie przestało dawać mi radość? Może myślicie inaczej, ale posiłki są bardo ważnym elementem naszego istnienia. Dla niektórych to, czym im smakuje czy nie, jest mniej lub bardziej istotne. Dla mnie bardzo ważne jest, by jeść nie tylko zdrowo, ale i smacznie.
"Wyrosłam" z tych wszystkich cudownych dietek, a jak słyszę w TV zapowiedzi, że w najnowszej Tinie, Przyjaciółce itp znaleźć można przepis jak schudnąć 20 kg w 2 dni (
![]()
) to mnie skręca...
Ja postawiłam na naturalne produkty i zmniejszenie porcji zjadanych posiłków.
I wiecie, co jeszcze zrobiłam? Wtłukłam sobie wreszcie do głowy (i oby mi już tak pozostało!!!), że teraz to będzie mój sposób odżywiania na zawsze. I nie będę rozpaczać jak skuszę się na ciastko czy czekoladę, bo nie o to w życiu chodzi, by się w kółko karać (a potrafiłam zmieszać samą siebie z błotem, oj potrafiłam...), ale żeby być szczęśliwym :)
Już mi wystarczy to, co w życiu usłyszałam od innych na swój temat oraz te wszystkie katusze, jakie przeżywam w sklepach z ubraniami.
Już nie potrzebuję dodatkowych bodźców, kiedy przypomnę sobie te wszystkie spojrzenia ekspedientek pt. "A ty tu czego, grubasie? Odzieży XXXXXXL nie posiadamy!".
Koniec! Nikt mną więcej poniewierać nie będzie!