Tak sobie czytam co wy pisałyście, o zapotrzebowaniu kalorycznym i tak dalej.
jakiś czas temu w swoim klubie przystąpiłam do porgramu 180 dni do idealnej sylwetki (wytrwałam tylko miesiąc...)
We wrześniu pani trenerka mnie zważyła (wtedy było to 62,50) pomierzyła ile mam czego i gdzie, i dostałam rozpiskę diety.
Która dietę miałam oczywiście w nosie, jak to ja.
W każdym razie dowiedziałam się że powinam przy mojej wadze i wzroście wcinac 1400 kalorii dziennie, 1200 w dni kiedy nie trenuje np z powodu kontuzji czy coś.
A menu przykładowe wyglądało tak:
śniadanie: 100 g serka wiejskiego, 20 g mussli, trrochę mleka 0,5%, kawa.
przekąska: 2 kromki chrupkiego pieczywa, pomidor, 2 jaja na twardo
obiad: 100 g łososia, 150 g brokułów, grejpfrut
przekąska: shake proteinowy, zupa
kolacja: sałatka warzywna, 100 g indyka lub cielęciny, łyżka oliwy z oliwek
mnie się wydawało, że jakbym tyle wcinała, to niechybnie bym pękła. Ale tu chodziło o niewielki stosunkowo spadek wagi, za to o wzmocnienie i zbudowanie mięśni.