"Jutro, jutro i zawsze jutro , i tak się trwoni całe życie..."
Ciekawa jestem, czy wy też tak macie? U mnie wszystko jest na "jutro". Nauka - na jutro Sprzątanie- na jutro Załatwianie innych spraw- jutro. A najgorsze...odchudzanie- od jutra...
Czasami mam tego serdecznie dość! Ale najlepsze jest to, że choćbym nie wiem jak się starała to i tak wyjdzie mi: Postaram się od "jutra". I tak w kółko.
Wydaje się błahe i proste, ale jak to utrudnia życie wiedzą tylko Ci, którzy sami tak mają...
Ciekawa jestem jakie wy macie rady/sposoby na samodyscypline, czy po prostu lenia? Czy da się to "wyleczyć". Może są takie osoby które to przezwyciężyły?