Dziś zmieniłam zapisy na paseczku....waga nieuchronnie pnie się w górę, chociaż z ręką na sercu muszę przyznać, że było już 75,4 . Nie chcę już żadnych diet, bo po nich, ta nowa waga jest chwilowa.
Od tygodnia postanowiłam wrócić do najbardziej sprawdzonego zestawu, który wymaga samodyscypliny a u mnie z tym krucho...czyli MŻ i ruch......też mi odkrycie.
A więc na chwilę obecną wygląda to tak, że rano biegam....zaczęłam od 10 minut (nie w plenerze lecz na bieżni). Jem 4-5 posiłków dziennie, oczywiście rozsądne i raz w tygodniu chodzę na tance latino.. trochę tego mało ale zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie.
Pozdrawiam i pięknej niedzieli życzę
dwie godziny później
Uwielbiam Beatę Pawlikowską.... wklejam poniżej jej rozszerzone zapytanie nad którym warto się zastanowić...