Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No dobra


Nie pisałam bo miałam miałam straszny nawał dyżurów pod koniec miesiąca, do tego świąteczne porządki i padałam na pysk.

Ale generalnie nie było źle... do chwili kiedy kupiłam słodycze na święta.
Totalnie się załamałam. Wolę nie opisywać ile zjadłam przed i w czasie świąt. W każdym razie zeszmaciłam się totalnie i nie wiem czy w ogóle mam prawo tu być.

Chęci to za mało a moje starania to są śmiechu warte. Boję się jednak, że jeśli nadal będę taka żałosna to zaraz dobiję do 70 kg.

Dopadła mnie jeszcze @ i nic tylko ryczę jaka ja głupia jestem. Mówię jedno, a robię drugie. Tak dokładniej to nie robię NIC.


  • Luvia

    Luvia

    2 kwietnia 2013, 21:22

    Coś ja tak czuję, że jednak będę Cie musiała na gadulca zaprosić, bo bez osobistego opierdolu się nie obejdzie. Kochanie przede wszystkim. Jeśli Ci źle z tym ja kjest teraz, rada jest tylko jedna - zmień to. Jak tego dokonasz i ile Ci to zajmie, to już twoja sprawa i nikt tego za Ciebie nie zrobi, jedno jest pewne, stojąc w miejscu, cofasz się. Nie rób tego.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.