No to mamy sobotę...
Na śniadanko jak zwykle kubek kawy z brązowym cukrem i mleczkiem. Do tego dwie kromki z szyneczką i chrzanem z majonezem... No niestety tego sobie nie potrafię odmówić...
Mam jakąś strasznie słabą motywację... no i święta teraz. No i jak sobie odmawiać jedzenia?
Od jakich najprostszych ćwiczeń zacząć, żeby w ogole chciało mi się ruszyć?