Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
4 dniowe wakacje .......


no i wrocilismy z 4 dniowych wakacji.....   i jestem zalamana....

ale od poczatku - starsza corka ( lat 4,5 ) pojechala z moja mama do Dąbek ( niedaleko Kołobrzegu ) , do hmmmm sanatorium jakby .  wyjazd 3 tygodniowy ...  my zmienilismy ja na 4 ostatnie dni - niedziela -sroda.

i to co sie ze mna stalo to jakas masakra !  nigdy tak nie mialam ! to jakis dietowy koszmarrrrr .

zalapalismy sie na kolacje - iiii sie zaczelo . zeżarłam 3 byłki z ichnią wedlina, kulke salatki warzywnej i kromke bialego chleba z dżemem i..... ani troche nie wyszlam z kolacji najedzona . a glupio tak ,zeby gruba baba siadala i zaczynala wpindalac jak dzika ,gdy inni patrza .   no i po kolacji wyszlismy na miasto ,a ze dziecko chcialo frytki to sie zatrzymalismy w knajpie i musialam normalnie dojesc ;/    no i jak zjadlam te porcje frytek to dalej nie bylam najedzona ,ale juz wiedzialam,ze trzeba przestac....

dizen nastepny - sniadanie - od nowa 3 bulki, 2 kromki chleba,a zoladek nie odnotowal roznicy . ;/ no to trzeba bylo po sniadaniu dojesc deserem - 2 galki loda ,bita smietana + owoce . 

potem obiad - zupka ,a na drugie pulpet i galka ziemniaka ....a po obiedzie deser .... noszzzzzzzz szlag mnie trafiaaaaa. 

kolacja - chlebek oczywiscie , szyneczka, blaaa,blaaa,blaaaa . no i trzeba bylo dojesc,wiec poszlismy do knajpy na lososia ,a na koniec lody ;//////

i tak do wtorku wieczorem - czyli w sumie 2 pelne dni .

co sie stalo, ja sie pytam ! moj organizm zdurnial ? !   ja nawet slodyczy nie lubie - lody, bite smietany jakies itp. to dla mnie nie istnieje. zero . naprawde nie lubie slodyczy,a na wyjezdzie moje cialo ocipialo . ;/

normalnie jestem na diecie ,ale jem zdrowo ,najadam sie , a raz na 2 tygodnie jakis maly grzeszek jedzeniowy jest. 

czy to powietrze jakies inne czy cos, no nie wiem. teraz jestem w domu i znowu jem normalnie  i wszystko wrocilo do normy .

na wge najwczesniej za tydzien wejde,bo sie zwyczajnie boje ;/ moze to przez okres ?  ale nigdy nie mialam napadow obżarstwa przed ;/  

nawet moj maz ,tez juz nie szczuply ( 90 za pasem ) smial sie ze mnie ,ze wpieprzam jak dzika . no masakra jakas ;/  fakt,ze troche wiecej sie ruszaliscie,ale w domu jezdze h na stacjonarnym plus z 30 minut dywanowek.   ehhhhhhhhhhhhhh


no to powiedzialam co mialam do powiedzenia ;)
  • Matyliano

    Matyliano

    15 sierpnia 2012, 20:15

    no wiem ;/ ale o dziwo nic nie przybralam :D waze sie codziennie i waga sie ustawibizowala . do dietetyka chodzi moja szwagierka ( waga wyjsciowa cos kolo 150 kg ) to od niej podpatruje. ale generalnie calkiem racjonalnie potrafie sie zywic ( jak mi sie chce ;p )

  • PaniDynia

    PaniDynia

    15 sierpnia 2012, 19:43

    oooooooo zdrowo przygazowalas ;/

  • PaniDynia

    PaniDynia

    14 sierpnia 2012, 14:45

    polecam dietetyka :) pomoze Ci sie uporac:)

  • PaniDynia

    PaniDynia

    14 sierpnia 2012, 13:43

    tylko o ile mnie wyprzedasz! kiedy zaczelas walke? :D

  • anetalili

    anetalili

    10 sierpnia 2012, 21:46

    Chyba zmiana otoczenia tak na Ciebie podziałała. Najważniejsze, że w domu jest już po staremu :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.