No i przeżyłam święta. Musze przyznać, że ciut nagrzeszyłam pierwszego dnia. Wizyta u rodziców narzeczonego i mojej mamy...No, cóż tu dużo mówić...wzorem do naśladowania nie byłam, jednak po powrocie dopadły mnie wyrzuty sumienia i od razu wskoczyłam na rowerek. Niestety waga następnego dnia bezlitośnie wskazała 1 kg więcej. Załamka. Na szczęście w ciągu 3 dni nie tylko waga wróciła do stanu porannego z dnia rozpusty kulinarnej ale i o 200g pokazała mniej :) Znaczy upiekło mi się :) Jak mawiała moja babka - mam więcej szczęścia niż rozumu :) Walczę dalej
jogobella1991
3 kwietnia 2013, 14:30Gratuluję, ładnie Ci poszło :-)