Spragniona zmiany na lepsze, sukcesów w walce o swoje szczuplejsze i jędrniejsze ciało. które może w końcu nauczę się lubić. A przede wszystkim zdeterminowana, by tym razem nie dać za wygraną: schudnąć i rozpocząć regularne ćwiczenia.
Po porannych ćwiczeniach czas na kawę i chwilę odpoczynku.
Ciężko jest przestawić się z dnia na kanapie na dzień z treningiem, ale wiem że z czasem będzie mi łatwiej. Z niecierpliwością wyczekuję dnia, w którym zamiast przerażenia ćwiczeniami poczuję ekscytację.
Póki co męczy mnie sama myśl o ruszeniu szanownego dupska:)
Myślałam troszkę o diecie i jakoś brak mi koncepcji, bo potrzebuję dość szybkich rezultatów. Póki co postanowiłam, że dziś i jutro troszkę posprzątam mój organizm wcinając tylko jabłka i marchewkę:)Powinnam tez zrezygnować z kawki, ale boję się o moje życie bez dwóch kubków rozpuszczalnej z chudym mlekiem i słodzikiem.
A to dla zmotywowania się do dalszych ćwiczeń ( przede mną jeszcze brzuszki, przysiady i 30 min orbitreku)
Ach te moje postanowienia zawsze znajdę jakiś powód, żeby je odłożyć. Nie chciałabym po raz kolejny zawieść siebie samej i właśnie dlatego jestem na vitalii:) To ma być taka dodatkowa motywacja. Dodatkowa, bo główną motywacja jest wesele (nie moje) ale spotkam tam mnóstwo znajomych, którzy dawno mnie nie widzieli i chcę błyszczeć.
Plan jest taki dużo ćwiczeń i utrata 5 kg w 2 tygodnie:) Jeszcze do niedawna schudnięcie o te nieszczęsne 5kg to byłby da mnie mały pikuś, ale teraz od miesiąca leczę się na niedoczynność tarczycy i jeszcze nie mam ustabilizowanej dawki leku więc odchudzanie idzie mi dość opornie.
Ważne że jest zapał, na pewno zrobię wszystko żeby osiągnąć cel.
A jedyne futro, które będzie jutro to sztuczne futerko:P w rozmiarze xs, które kupię sobie w nagrodę za ruszenie dupska z kanapy.
Zaczynam jutro ćwiczyć a6w i podejmuję przysiadowe wyzwanie, poza tym orbitrek, codziennie godzina, początkowo rozłożona na dwie sesje po 30 minut. Ktoś się do mnie przyłączy?