Niezbyt optymistyczne wieści na froncie lekarskim. Okazało się, że mój przypadek można w zasadzie skierować do kliniki leczenia niepłodności :/ Uwierzcie mi, gdy to usłyszałam, miałam ochotę schować się w najciemniejszym kącie i wyć do księżyca z rozpaczy. Razem z gin.-endo. podjęliśmy decyzję o farmakologicznym wspomożeniu mojej płodności... Takim oto sposobem do mojej apteczki trafiły dwa nowe opakowania leków - na razie tylko na próbę, żeby zobaczyć jak mój organizm na nie zareaguje (tudzież czy w ogóle zareaguje). Są to: Clostilbegyt i Ovitrelle.