Tak mnie wzięło na przemyślenia dlaczego się odchudzam. Przeczytałam u kogoś w pamiętniku czy chudość=szczęście? Zaczęłam rozkminę po co ja się odchudzam... Jestem osobą, która jest uważana raczej za pewną siebie, zawsze w ładnym makijażu, uczesana, podobno ładnie się ubieram. W zimę jako tako jeszcze siebie akceptuje, grube ubrania, swetry, 5 warstw na sobie, łatwo ukryć to co zwisa a co odstaje, mankamenty zakryć dodatkami.
Problem stanowi tylko szykowanie się na imprezę, bo gorąco... bo rozebrać się trzeba, bo w swetrze na imprezie to kiepsko, ale impreza mija a ja o problemie zapominam.
Za to jak tylko wychodzi pierwsze wiosenne słońce a temperatura jest coraz wyższa zaczyna się dół, bo nie ma się w co ubrać, bo o krótkich spodenkach mogę zapomnieć, o bluzkach na ramiączka tak samo, bo ramiona obleśnie grube. Koleżanki na około śmiało odsłaniają ładne, zgrabne, jędrne ciało, a ja w głowie ciągle mam myśl... jak zamaskować to sadło? Podczas wspólnych wakacji z koleżankami, przeżywam to jeszcze bardziej, poranne ubieranie się z nimi to koszmar, gdy one przebierają w ładnych zwiewnych sukienkach, szortach, bluzeczkach a ja... luźne przewiewne, długie spodnie+ bluzka na krótki rękaw- zestaw obowiązkowy, bo na nic innego nie mogę sobie pozwolić. Wyjście na plaże przy znajomych? wyjazd na wakacje nad wodę? pokazanie się w stroju kąpielowym? NIE MA MOWY! Zawsze sobie wtedy powtarzałam, że za rok będę jak one, po czym wakacje mijały, próby odchudzania nie wychodziły, a ja byłam gruba tak jak byłam. Za to w te wakacje, podczas kolejnych- jak dla mnie "upokorzeń", założyłam ten pamiętnik, który daje mi tyle siły, że nigdy bym mnie pomyślała, że ma taką moc Za rok będę szczupła, za rok będę nosiła szorty bez poczucia wstydu, za rok będę nosiła sukienki, dokonam tego!
Wpis dość długi jak na mnie, ale może ktoś dotrwał. Wczoraj w okolicach 12 "zgrzeszyłam" Wyciskałam ostatnie tchnienia z mojego mózgu, aby dokończyć pracę o terroryzmie, gdy nagle mój organizm zażądał węglowodanów! ale jak! wiadomo mózg żywi się cukrami, poszłam więc do kuchni i zgarnęłam 2 nektarynki i małego banana. Jak na 12 w nocy to wpadka dość porządna, ale... waga dzisiaj rano pokazała mniej A witamin jednak sobie dostarczyłam... więc noooo trudno, stało się.
Jakoś tak nie chcę mi się cykać fotek... ale jutro już na 100% się zmobilizuje i będzie całodzienne fotomenu.
Zjadłam:
śniadanie: musli z mlekiem 2%
+kawa z mlekiem 2% i pół łyżeczki cukru
obiad: 2 "odchudzone" gołąbki- te same co przedwczoraj
podwieczorek: banan
kolacja: bób (dość sporo), kromka razowca z polędwicą łososiową, 2 pomidory
Ruch:
rano: 35min cardio tae-bo z billy blanksem
8 minutówki- ramiona, nogi, pośladnki+ ćwiczenia na brzuch i stretching
wieczorem: rower około 2h- na jaką ja trasę wlazłam to lepiej nie mówić najpierw było intensywne cardio z górki, na górkę, z górki, na górkę, a później wspinaczka z rowerem pod górę w błocie, koszmar ale nie ma tego złego... pewnie sporo spaliłam no i już wiem, gdzie nie jeździć.
znadiia
24 lipca 2012, 18:16W sumie to ja mam podobny motywator :( A spodenki mnie demotywują ;p
obwarzanka
24 lipca 2012, 13:26Zycze powodzenia! :) Dwie nektarynki i banan to nie tak duzo.. gorzej byloby, gdyby to byly slodycze albo cos super ciezkostrawnego.. ale wiem po sobie i rozumiem Cie, bo jak juz wpadamy w ten ciag dietowania i skrupulatnego przestrzegania godzin to potem byle jaka wpadke uwazamy za cos wielkiego. Ach.. moze to i dobrze.. pokory nigdy nie za wiele ;D
gienia1
24 lipca 2012, 10:07Hej!Ten HIIT to trening z You Tube`a użytkownika Fitness Blender.Nie wiem czy mówi Ci coś TABATA ale to jest właśnie to czyli 20 s jakiegoś intensywnego ćwiczenia i 10 s przerwy.
paulina1303
24 lipca 2012, 09:51Zdecydowanie szczupłość to szczęście i pewność siebie,której teraz mi brakuje, będąc szczupłą laską czułam się cudownie.Walczę razem z tobą o te szorty !:) Buziaki;*
doSlubu21
24 lipca 2012, 07:47Bardzo fajnie piszesz, też tak myśle... Jadłospis smaczny , ćwiczenia, osiągniemy sukces tylko trzeba czasu...:)
PaulinaZberlina
23 lipca 2012, 22:55no dokladnie dieta wlasnie dla takich duzo cwiczacych a ja cwicze nawet duzo :P
Totylkoja.
23 lipca 2012, 22:35taka wpadka to nie wpadka ; DDD 3maj się kochana ; * Jesteś super zmotywowana i niech ta motywacja trwa ; DD
puszek.
23 lipca 2012, 22:10co tam owoce na noc, jakas niebardzo zbrodnia;p cwicz dzielnie i jedz tak jak do tej pory to zobaczysz niedlugo beda coraz bardziej widoczne efekty;)
madagaskar33
23 lipca 2012, 20:42Brawo za konsekwencje w cwiczeniach!!!
ines85
23 lipca 2012, 18:19już ktoś niżej napisał że czytając ten wpis czytał tak jakby o sobie..... mam identyczne odczucia! Identyfikuję się z tym co napisałaś w 100%. Lato niestety odsłania wszystko co można. Wnioskuję, że masz tak jak ja iż uwielbiasz wodę :))) Ja nigdy sobie nie odmawiam wyjazdu nad wodę aczkolwiek rozbieranie jest czymś strasznym.... wierze , że za rok będziemy miały problem w jakim extra stroju sie pokazać :-D Pozdrawiam ;-)
wilimadzia
23 lipca 2012, 17:20uda ci się i ja w to wierzę :)
wagofobka
23 lipca 2012, 16:54Też co roku w wakacje odchudzam się tylko po to aby sobie potem wyrzucać, że nie postarałam się wystarczająco :/ I że kolejne wakacje skończyło się fiasciem ;) Ważne aby nie narzucać sobie terminów, bo to stwarza dodatkową presję, która odchudzaniu nie sprzyja i zazwyczaj kończy się rozczarowaniem i frustracją. Buźka!
I.am.ugly.and.i.know.it
23 lipca 2012, 16:49czytajac Twoj wpi mialam wrazenie jakbym czytala o sobie :( ale za rok bedzie lepiej , musi byc =*
.TooMuch
23 lipca 2012, 16:38Ja tak samo ;( Dlatego na Wakacje do Polski nie pojechałam stwierdziłam albo schudnę w te wakacje albo zostanę Gruba Niemka . Ale nie kocham Polskę i tylko tam potrafię się naprawdę dogadać z ludźmi. Niemcy to Idioci! Nienawidzę tu być ;( Wiec to taka moja kara ale w październiku mam 2 tygodnie ferii wiec jak schudnę to od razu z uśmiechem do Polski ;)
iwona124
23 lipca 2012, 16:31taka kasza manna znacznie bardziej smakowała mi dlatego, że była "rozklejona". w gotowanej na świeżo ewidentnie wyczuwa się kuleczki kaszy, a ta ja jest bardziej jednolita, gładka. I wychodzi jej więcej objętościowo bez zmiany konsystencji :P
quantuna
23 lipca 2012, 14:24A ja się odchudzam a waga ani drgnie, wręcz przeciwnie, rośnie :/ Ehhh, fajnie masz, że Ci ubywa kilogramów.
cindurella987
23 lipca 2012, 14:20moje przemyślenia są bardzo podobne do Twoich;P zawsze zamierzam, mam plany - a potem dupa i nic nie wychodzi. Nadwaga pozostaje. Nawet gorzej bo juz ze 3 razy schudłam po ok. 8-10kg a potem i tak wracalam do starej wagi i mialam okropne uczucie "jak moglas znowu do tego dopuscic?!". Teraz znowu takie mam;(( ale tym razem NAM SIE UDA!!;d
zostawprzeszlosczasoba
23 lipca 2012, 13:45jak przeczytałam twój wpis poczułam się tak jakbym pisala to ja ... doslownie tak jak ja bym to pisała, czuje dokładnie to samo co Ty, doskonale Cię rozumiem. Jakie pyszne truskaweczki, aż sobie dzisiaj koktajl zrobie ;) a ta dziewczyna ze zdjęcia , coż za motywacja ;)
aneczka52
23 lipca 2012, 13:44święte słowa...
PaulinaZberlina
23 lipca 2012, 13:32podobnie uwazam, ale niepotrzebne sa niedobre tluszcze i cukier... reszta jest ok ^^