wczoraj małż wziął urlop i pojechaliśmy sobie najpierw do "przedszkola" (czyt. żłobka), do którego córcia zacznie uczęszczać od września, obejrzeć sobie, co się zmieniło (synowiec tam chodził, tylko był 10 miesięcy starszy...) i pogadać i takie tam... Młoda zachwycona, małż "posadził" ją (trochę to słowo na wyrost
a potem pojechalim do Ikei, kupić "parę drobiazgów", bo chyba stwierdziliśmy, że debet mamy za mały i trzeba go zwiększyć hehe no i wydaliśmy trochę kaski, kupiliśmy sobie za to bardzo wesołą pościel - jak się śmialiśmy z okazji rocznicy ślubu
Małż dostał podkładkę pod laptopa, czyli taki podeścik na kolana z podusią, co by go nie uwierało, jak leży z laptopem na kolanach w łóżku
dzień minął mi bardzo przyjemnie.
Na rocznicę od małża dostałam biżuterię, ostatnio do niego w końcu dotarło, że tego kobiecie nigdy dość hihi
A jeszcze, żeby wspomóg gubienie kg i cm, zapisałam się w poniedziałek do grupy rowerkująco-orbitrekującej i będę się starała codziennie coś popedałować i zobaczymy, jakie efekty tego będą w moich wymiarach, w związku z tym poniżej aktualizuję moje suwaczki ćwiczeniowe
i to tyle uzupełniam dane i idę poćwiczyć, póki młoda śpi i może zdążę coś poprasować



karamija77
27 lipca 2011, 09:24Ja też kupiłam lusterko w ikei wczoraj tylko takiego zwyklaka dwustronnego :) Fajnie masz, że malutka się cieszyła w tym żłobku, ja jak poszłam z moim do przedszkola zapisać go (trwało to dość długo, rozmowa z dyrektorką w biurze a potem zwiedzanie) to nie schodził mi z rąk, jak zobaczył te wszystkie dzieci to płakał bezustannie i krzyczał, że mamy natychmiast iść do domu więc się trochę obawiam ale do marca jeszcze sporo czasu. PS wagę mamy prawie taką samą, będę teraz śledzić jeszcze uważniej twoje postępy! buziak
agi78
27 lipca 2011, 09:08ilez tu optymizmu i dobrej energii:) Od razu lepiej na duszy. Tez bym sie chetnie wybrala do Ikei, ale kierownik zapiera sie wszystkimi konczynami, bo: nic tam nie ma, zawsze sie tam klocimy, nigdy nic tam nie znalezlismy, i generalnie do Ikei jezdzi sie na sniadania:) A my ponad 60 km mamy, wiec jak na sniadanie to z letka daleko:) Ale ja juz go przekonam...