Weekend spokojny , w sobotę rowerowo nawet w czasie burzy , a w niedziele leśne dróżki , grzybki i skłony co chwile , i tak w 1:30 h nazbierało się 10kg grzybków , ale to to był relax , potem do wieczora a nawet do 23 prawie robienie porządków z grzybkami szkoda że to nie sprawia takiej samej przyjemności jak zbieranie grzybków . A dziś jestem jakaś padnięta , głowa mnie pobolewa chyba się coś położę , może przejdzie i potem dam rade zumbować...
polishpsycho32
21 września 2015, 15:54o rety jakie zbiory.:)
klaudiag215
21 września 2015, 15:19ja tak samo ;D najgorsze jest czyszczenie, ale ten zapach jak się suszą w domu.. mmm..poezja ;)