Wczorajszy dzień miałam ładnie zaplanowany: ostatni posiłek przed 18, później na uczelnie i do chłopaka a wieczorem ćwiczenia.

I kto zepsuł moje plany

mój kochany chłopak. Powiedział, że nie miał czasu zjeść więc idziemy na jakieś żarcie. Zgodziłam się bo nie potrafię odmówić sobie wyjścia na jedzenie. Zamówiłam moje ulubione danie czyli FRYTKI

do tego Coca Cola i później jeszcze piwko. Dlaczego ja to sobie zrobiłam? Czy chociaż raz nie mogłabym sobie odmówić frytek? To, że się obżarłam to oczywiście nie jest wina mojego ukochanego tylko MOJA MOJA MOJA. Wiem, że byłoby trochę niezręcznie gdyby tylko on jadł a ja bym siedziała i się patrzyła, ale czy nie mogłam zamówić czegoś innego np. sałatki no i do tego jakiś sok? Obiecuje sobie, że następnym razem tak zrobię. Wieczorny wypad do restauracji równa się....



Aaa i zapomniałabym jeszcze o jednym. Nawiązując do tytułu

po takim wypadzie na miasto moja waga podskoczyła o pół kilo

nigdy więcej Droga Paulino!!! koniec z fryteczkami

a dziś na kolację owsianka

:*** buziaki