Wczoraj rano 53,5 a dzisiaj ni z gruchy ni z pietruchy 52,1 a i słodkie było i winko na dobranoc. Mam teorię, alkohol wodę musi wyciągać, inaczej tego sobie wytłumaczyć nijak nie potrafię. Aż się boję, co ta małpa mi jutro pokaże, profilaktycznie 2 lampki tego pyszniutkiego australijskiego zapodałam, coby efekt spadku utrzymać.