Dzisiejszy dzień to porażka na całej linii i w każdej dziedzinie- dom, rodzina praca.
Jestem załamana. Najpierw ( z samego rana) okazało się, że moje dzieci gorączkują i to wysoko. Udało mi się zarejestrować do lekarza na 14.15 i ...okazało się, że to grypa. A tak teraz straszą.
Potem w pracy - dużo roboty, stres, i ..........komputer mój odmówił posłuszeństwa - w efekcie straciłam dane z ostatniego tygodnia . Jeszcze nigdy mi się to nie przydażyło. Załamałam się, bo ich odtworzenie w całości nie jest możliwe.
Kursy walut dzisiaj szalały, a ja musiałam wyjść z pracy wcześniej żeby zdążyć z dziećmi do lekarza. I znów będzie na mnie, że operacje walutowe nie poszły po najlepszym kursie. Wieczorem dzieci znowu gorączkują. Muszę je obserwować w nocy i podawać leki......
To jakiś obłęd...... Wiedziałam, że coś się "sypnie", bo w życiu nie może być nigdy za długo spokój, ale żeby aż tak......................