Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Osiągnęłam właśnie najwyższą w życiu liczbę kilogramów, przez nadwagę coraz bardziej podupadam na zdrowiu, kompletnie nie mam formy, energii i chęci do robienia czegokolwiek. Ale to się zmieni, bo w końcu dojrzałam do tego, żeby naprawdę zatroszczyć się o siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 93201
Komentarzy: 423
Założony: 27 października 2007
Ostatni wpis: 12 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PrettyInPink

kobieta, 42 lat, Lublin

168 cm, 84.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 kwietnia 2008 , Komentarze (2)


Dziś znów szaleję słodyczowo. Dlaczego jest tak, że rano i w pracy jest fajnie, jem zdrowo, mało i nie jestem głodna a w domu ssanie mi się włącza i mogłabym młócic wszystko od prawa do lewa? Z nudów?

Dzisiejszy jadłospis:
śniadanie: musli + kefir
II śniadnie: kanapka z pełnoziarnistego chleba+ser żółty+sałata+ogórek, jabłko
lunch: serek wiejski, jabłko
obiad tak ok 16: warzywa gotowane,kawałek gotowanego indyka,ogórek
17.15 grapefruit, kilka gryzów kiełbasy
17.45 kanapka z białego pieczywa, sera żółtego i pomidora
18.00 2 wafelki, 3 cukierki czekoladowe

Teraz jestem nawet najedzona (po słodyczach), ale mama właśnie gotuje pierogi i znając siebie jak tylko się ugotują to pożrę kilka.

Ja chyba nie mogę w domu siedziec dużo. Muszę coś robic, żeby nie myślec że jestem głodna, albo że mam "chcicę" na coś, zazwyczaj słodycze.

Tak się dziś zastanawiałam, czy nie sięgnąc po Meridię znowu. Ostatnio w ciągu 8 dni schudłam prawie 4 kg. Wiem, że to niezbyt zdrowe odchudzanie i jestem świadoma jak podle czułam się po tych kilku dniach kuracji, ale może chociaż tabletki wystopują mnie trochę. Ale z drugiej strony jak po nie sięgnę to efekt jojo murowany :(

Żeby nie było że taka be cały czas jestem to kupiłam sobie dziś hula hop i skakankę, bo poprzednią pies mi pożarł. Z hula hop próbowałam trochę pocwiczyc, ale cały czas mi spada i nawet jednego ruchu bioder nie mogę wykonac... buuu... :( A na skakankę chyba się zaraz wybiorę, ściemnia się więc nikt mnie nie zobaczy z sąsiadów :D

Jutro aerobik.....

6 kwietnia 2008 , Komentarze (4)


Dzisiejszy dzień był straszny. Łapię doła i nie potrafię sobie z tym poradzic. Tęsknię za swoim chłopakiem, a teraz przez tydzień nie będziemy mogli rozmawiac przez neta bo wyjeżdża na jakieś szkolenie :( Jest ciężko. A zamiast walczyc jakoś z tym przygnębieniem to co ja robie... JEM!!! Nawet nie jem, a żrę.

Tylko zobaczcie:
śniadanie: naleśnik z serem
II śniadanie: 3 jajka sadzone na boczku + kromka pełnoziarnistego chleba
obiad: gotowana pierś z indyka+ gotowane warzywa+sałata z sosem winegret
GRZECHY: 6 delicji (a ja nawet delicji nie lubie!!!), 2 wafelki, 2 cukierki czekoladowe, szklanka mleka
kolacja: 2 naleśniki.

Czuję się fatalnie. Nie powinnam ruszac tej pierwszej delicji, bo jak ją zjadłam to lawina ruszyła.Teraz mam wyrzuty sumienia, jest mi niedobrze i jestem na siebie wściekła!!!!!!!!!!!!

Jeszcze ta waga co ani drgnie......... :(


5 kwietnia 2008 , Komentarze (2)


Dziś jest 11. dzień mojej diety. Unikam pieczywa, nie jem makaronu, ryżu, ziemniaków. Żyję na warzywach, gotowanym kurczaku, rybie i kefirze. Od tygodnia chodzę na aerobik, codziennie cwiczę. Dziś stanęłam na wagę. Wskazówka ani drgnęła. Choc czuję się szczuplejsza, bo brzucha takiego strasznego już nie mam, ale nie miałabym nic przeciwko gdybym schudła ten kilogram albo dwa. Brak utraty kilogramów na wadze strasznie mnie zniechęca :(

Dziś zjadłam:
3 parówki gotowane z ogórkiem surowym
3 naleśniki z serem i jeden pusty
drożdżówka z serem
kawałek kiełbsy swojskiej

Przyznam, że dziś poszalałam z węglowodanami, ale już biorę się za siebie. Wszystko, żeby waga w końcu spadła.

Ale rano robiłam  brzuszki i byłam na rowerze, z którego wróciłam po 10 minutach bo straszliwie zmarzłam. Ale wieczorem znów brzuszki mnie czekają.



4 kwietnia 2008 , Skomentuj


.... w końcu piątek. Taki miałam ciężki tydzień, że z chęcią sobie odpocznę. Dziś wieczór filmowy i pogaduchy z lubym, niestety tylko przez internet bo jest baaaaaaaaaaaardzo daleko ;(

Wczoraj na aerobiku pracowaliśmy dużo nad brzuszkami i dzisiaj boli mnie brzuchol, szczególnie jak się śmieję. Boli, ale to cudowne uczucie. Nie wiedziałam że pod zwałami tłuszczu mam jakieś mięśnie. Na tyle ten ból mi się podoba, że pocwiczę sobie dziś trochę, ale trochę później bo zjadłam właśnie kolację.

Dziś:
śniadanie: mały kefir+musli+banan
II śniadanie: banan
lunch: sałatka z kurczaka,sałaty,pomidora,ogórka z oliwą z oliwek i ziołami...mniam
obiad: gotowana ryba,gotowane warzywa i surówka z pekinki, marchewki i ziaren słonecznika
kolacja: sałatka owocowa (banan,pomarańcz,kiwi,kawałek ananasa) i skusiłam się na 2 placki ziemniaczarne takie małe i cienkie

Teraz czekam aż się woda na herbatę zagotuje i zrobię sobie baniaczor czerwonej herbaty.

Dzień raczej udany, tylko ta pochmurna pogoda. Mam nadzieję, że jutro już będzie ciepło bo chcę iśc w końcu na rower :D


3 kwietnia 2008 , Skomentuj


Niedawno wróciłam z aerobiku. 45 minut wysiłku, może nie jakiegoś nadzwyczajnego ale zawsze jakiś ruch. Dziś skupiliśmy się na brzuszkach i masakrycznie było, bo mnie zawsze boli kręgosłup przy robieniu brzuszków i mam taki wielki uraz do ich robienia. Ale dziś instruktorka powiedziała mi co robiłam źle i mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej :)

Na aerobik chodzę z mamą moją własną (100 kg żywej wagi) i ona jest bardziej tym aerobikiem podjarana niż ja... hehe. Już godzinę przed zajęciami stoi gotowa do wyjścia i tylko czeka aż samochód wyciągnę z garażu. A na zajęciach też równo daje, ja czasami wymiękałam a ona się pociła. Podziwiam ją :)

A przed aerobikiem zjadłam trochę piersi z kurczaka w ziołach smażonej na oliwie z oliwek (straszliwie chciało mi się smażonego) i do tego pomidora. Teraz lecę po kubas herbaty czerwonej i zielonej bo suszy mnie na maxa.

Ciekawe co przyniesie jutrzejszy dietkowy dzień :)

Pa :*

3 kwietnia 2008 , Komentarze (1)


Miałam ciężki dzień w pracy. Tyle roboty na wczoraj, że teraz już nawet nie wiem jak się nazywam. Ale nie wiem jak trudne warunki w pracy mogą usprawiedliwic zjedzenie 4 delicji i jednego rafaello :/

Dzisiaj pochłonęłam:
śniadanie: banan i 3 kanapki (ciemne pieczywo, ser żółty, pomidor)
II śniadanie: kanapka (ciemne pieczywo,ser żółty,ogórek) i jabłko
lunch: serek wiejski, banan, rafaello
obiad: wątróbka i sałata z oliwą z oliwek; a później 4 delicje (źleeeeeeee!!!!) i kawałek ananasa

obiad zjadłam godzinę temu a teraz siedzę i jestem głodna. głodna i zmęczona, a tyle papierkowej roboty na mnie jeszcze czeka w domu ;-(

A o 20 aerobik. Jeszcze uda bolą mnie po wtorkowym, a dziś znów trzeba będzie skakac. Ale trzeba się ruszac.

Tak myślę, że może wypadałoby się jutro zważyc. Ważyłam się już dawno, a czuję, że spodnie luźniejsze się zrobiły. Miałam to zrobic dziś rano, ale byłam na głodna, że pierwsze co zrobiłam po przebudzeniu to poleciałam na śniadanie. Smutny jest los żarłoka :/

2 kwietnia 2008 , Komentarze (1)


Dzisiaj nie byłam w pracy. Ale za to byłam na szkoleniu gdzie nas karmili, czyli dieta leży i kwiczy dzisiaj.

Ale po kolei:

śniadanie: jajecznica z 2 jaj
lunch: ciastka na szkoleniu
obiad na szkoleniu: mały talerz zupy pomidorowej (zostawiłam makaron) + mała porcja ziemniaków, surówka z kapusty białej i marchewki (chyba była z majonezem,albo ze śmietaną bo jakaś biała była)+ małe udko pieczone
przed chiwlą wróciłam głodna z zakupów i lawina ruszyła: zjadałam 2 banany, kawałek kiełbasy swojskiej, pomidor, kawałek ogórka a to wszystko popiłam kakao :) Jak nie wyląduje w ubikacji to będzie dobrze. Misz masz delikatny był, ale głodna już nie jestem.

Po aerobiku czuję się. Tylko uda mnie straszliwie bolą, nie mogę chodzic :/


1 kwietnia 2008 , Komentarze (1)


Właśnie wróciłam z pierwszego aerobiku na jaki poszłam od jakiś 4 lat. Żebym czuła się jakoś wyjątkowo super to nie powiem. Nawet się dobrze nie spociłam czyli pod względem wysiłku aerobik ten nie był niczym nadzwyczajnym. Ale mięśnie czuję, że hej. Miałam problemy z wejściem na górę po zajęciach. Nie wiem czy jutro będę w stanie chodzic :D

Właśnie zjadłam kawałek mięsa z kurczaka, z tego co wyczytałam jest ono wskazane bo wysiłku fizycznym. A ja oprócz wysiłku fizycznego jestem głodna więc w to mi graj :)

W czwartek następny aerobik. Mam nadzieje, ze sie doczołgam jakoś.

1 kwietnia 2008 , Skomentuj


Powiem więcej, mam bardzo głodny dzień. Cały czas chce mi się jeśc. Potwornie!!!! Młóciłabym wszystko co pod rękę mi podleci, ale staram się powstrzymywac, choc to nie zawsze wychodzi :(

Dziś zjadłam:
* rosół z makaronem (po raz pierwszy raz jadłam rosół na śniadanie,ale mama akurat gotowała go rano na obiad)
* jabłko
* 2 kanapki z ciemnego pieczywa (4 kromki), z polędwicą, sałatą i ogórkiem
* serek jagodowy
* gotowane brokuły, pół gotowanego udka bez skórki i surówka z kapusty pekińskiej
* 1 herbatnik
Do tego wypiłam 4 albo 5 kubków czerwonej herbaty.

Wieczorem idę na aerobik. Moja pierwsza porcja ruchu od długiego czasu. Może to głupie, ale normalnie się boję iśc. A jak nie dam rady...

31 marca 2008 , Komentarze (2)


Jednak słuszne jest stwierdzenie "nie chwal dnia przed zachodem słońca". Tak się wczoraj rozpływałam nad super tempem mojej diety i jak łatwo jest ją utrzymac, że aż zapeszyłam. W ciągu dnia było super, ale już samym wieczorem jak odeszłam od komputera się zaczęło. Byłam bardzo głodna więc zjadłam grapefruita. Ale nie powinnam była zaczynac, bo grapefruit tylko rozbudził mój apetyt. Po owocu zjadłam 1,5 kanapki z pieczoną szynką i dużą ilością warzyw, ale było to około 22 i jadłam białe pieczywo. Niedobrze. Ale gorsze przyszło później. Do godziny 3 nie zmróżyłam oka tylko przewracałam się z boku na bok. W końcu poszłam po mleko do lodówki, myślałam że pomoże mi zasnąc. Tylko że do mleka przyplątały się wafelki i skończyło się mleczno ciatkową ucztą w środku nocy. No, ale później bez problemów zasnęłam. Może po prostu miałam niski poziom cukry we krwi :)

Dzisiaj dietowo jest ok. Do tej pory zjadłam 2 serki wiejskie i na obiad pół salaterki sałatki meksykańskiej, fasolka, kurczak, kapusta pekińska niestety z majonezem. Ble. Ale jakoś nie zauważyłam tego majonezu jak zamawiałam sałatkę w restauracji. No i pieczywo do sałatki zjadłam, dwie kromki bułki. Teraz siedzę i popijam półlitrowy gar czerwonej herbaty. W kuchni czeka na mnie prawie już zrobiona sałatka grecka. Tylko nauczona wczorajszym doświadczeniem z za wczesną kolacją z dzisiejszą trochę poczekam i zjem troszkę później, czyli pewnie w okolicach 19. I buchnę się wcześniej spac, bo 3 godziny snu w nocy nie wystarczyły mi. Jestem wypompowana.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.