Ciężko spałam. Cały czas się budziłam. Po 12tej zjadłam śniadanie w formie przedtreningówki - serniczek i inne ciastko + kawa i razem z mężem poszliśmy na randkowe bieganie.
nie wiedziałam czy dam radę mimo że sporo zakwasu z uda zeszło.
wychodzi na to że sernik i dobra rozgrzewka niosły mnie całą trasę. W jednym tempie. Bez zatrzymania poza krótkim postojem na przejściu kolejowym.
Mam tegoroczną życiowkę . (Do życiowki z zeszlego roku brakuje mi 6 min)
dziś rano zmierzyłam sie i zważyłqm...musze zmienić dzien pomiarów z poniedzialku na czwartek lub piątek bo przez niedziele zazwyczaj zatrzymuje mi sie woda i treść pokarmowa ... to co dziś zobaczyłam było wysoce demotywujace. Ale wzięłam to na rozsądek.
ostatnie dni ledwo chodziłam. O schodzeniu po schodach nawet nie wspomnę. Ogromne i bolesne zakwasy w udach nie dawały mi żyć. Dziś rano już lżej może uda mi się zrobić jakieś delikatne bieganie.
☆☆☆
śniadanko piątkowe :)
woda 2 400
Koki 11 221
deficyt 0
☆☆☆
W sobotę rano zrobiłam prawie godzinną joge mając nadzieję że uda troche popuszczą... niestety.
Dietetycznie ten dzien był słaby. Podjadałam. Nie zdjadlam ani jedego konkretnego posiłku. :(
Woda 1 700
Kroki 11 885
deficyt +50 (możliwe że wiecej)
☆☆☆
Zajrzałam z ciekawości do notatek z przymiarek suknii ślubnej. 13.10.2023 przed oddaniem do krawcowej i właśnie wróciłam do tamtego punktu (100×78x99).
obawiałam się przede wszystkim ogromnej przestrzeni, hałasu, tłumów, ponieważ w takich miejscach w ciągu 2min jestem przebodźcowana. Na szczęście okazało się że jest osobna strefa treningu personalnego. Jest cicho i praca 1x1 ☺️
Moje motywacje:
- chce wzmocnić plecy, pośladki uda i brzuch tak aby bez większego problemu przebiec maraton w przyszłym roku w czasie ok 4h
- chcę zwiększyć szybkość biegu bo nie mogę przebić się przez 6:30/km
- chce wspomóc odchudzanie
- chce czuć się dobrze i wyglądać dobrze nago
Wysłuchał. Zrobił test mojej sprawności. Weszlam też na tanite :
zrobilam kilka ćwiczeń w 3seriach. Powiedział że mam duzy potencjał w udach i lydkach. A nad posladkami musze popracować bardziej.
dowiedzialam sie że to wlasnie ona 🍑 jest odpowiedzialna za szubkość w biegu.
Zauważył też u mnie lordoze kregosłupa 😕 ale na szczeście da sie nad tym popracować.
Bedziemy działać w poniedziałki i czwartki ✨️😋
☆☆☆
Wróciłam i wieczorem wyszłam jeszcze na spokojny bieg według planu. Ale ... ból w udzie mocno mnie ograniczał, + kolka. Po piątym km zrezygnowałam aby nie zrobić sobie kuku.
Latające spodnie zaczynają mnie wkurzać. Lubię jak są dopasowane, wyjątkiem jest dres. Potwarzam sobie że muszę się przyzwyczaić bo nie mam aż tyle kasy by co chwilę kupować nowe.
Stanik który mam już bardzo długo rozciągnął się z miseczki H do j albo i wiecej 🥴🤦♀️ Musze go wyrzucić. Mam nowy 75F ale brakuje mi miseczki. Wiec teraz będę chodzic w sportowym dopoki z biustu nie zleci mi więcej niż 5cm. ...
Wieczorem po pracy zrobiłam trening biegowy. Miało byc 30min luźno + 6x100m ale.... śnieg na trasie pokrzyżował mi plany. Momentami tętno podchodzilo mi pod 190.
Muszę się rozejrzeć gdzie będzie dobra przestrzeń (bez górek i zakrętow) na robienie stumetrowek.
Miałam w poniedziałek robić pomiary ale w niedzielę wieczorem wpadło za dużo węglii i cały brzuch miałam opuchnięty. We wtorek rano nadal czułam dyskomfort, ale to co zobaczyłam na wadze i w pomiarach totalnie mnie zaskoczyło. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do tego że nic się nie zmienia, że aż przeżyłam szok 😀 cieszę się że moja aktywność przynosi efekty mimo że z deficytem coś mi nie wychodzi.
W fitatu na liczniku oko 17tej miałam 1100kalori. Chciałam zjeść delikatną kolację i pójść biegać. Ale zmarzłam jadąc przez godzinę w zimnym pociągu. Później piechotą do domu.
mąż zrobił zapiekanki które mnie zatkały i opadłam totalnie z sił... kompletnie zmeczona zasnęła po 21ej.
☆☆☆
woda: 2800
kroki: 19570
deficyt: 0
if: 20-7
♡♡♡
znalazłam też jeden najniższych pomiarów na fitatu. Najniżej było w 2016r . 67kg choć pomiary były takie same jak przy 69🤔 tkanki tluszowej miałam wtedy 25,6% . Teraz mam 32.2% ...:( a najwięcej było w 2014 96kg ...
Dzień zabiegania o trenera peronalnego. Pisałam z ziomkiem ze swojego miasta. Jestem konkretną osobą i tego samego oczekuje albo przynajmniej tego też spodziewałam się od gościa który prowadzi siłownię i wygląda na konkretnego gościa.
Niestety moja cierpliwość się wyzerowała. Miał mi dać odpowiedź do wieczora co i jak. Czekałam. Wyciągałam od niego informacje.
Sama wydedukowałam że nie ma czasu na nowych podobiecznych w określonym przeze mnie czasie.
Już myślałam o rezygnacji aby spróbować ćwiczyć w domu, ale nie leżał mi ten projekt.
Bez spiny zaczęłam szukać kogoś innego. I znalazłam ziomeczka z którym cudnie mi się komunikowało. Zaczynamy we czwartek. Karnet na siłownię już mam. I niestety nie jest to moje miasto ale kraków...
Mateusz pomaga w przygotowaniach biegowych do startów wiec idealnie dla mnie.
Dzień zaczął się słabo. Następnie było bosko. I na koniec był dramat.
6h snu (wstałam o 7ej aby wyparwić męża do pracy)
śniadanie na poprawę nastroju zjadłam ze smakiem o 10tej
następnie posiedziałam przed komputerem aby zająć się ogarnianiem tegorocznego urlopu, a wyszło na to że zajmowałam się urlopem na 2026 r 🤦♀️ mąż zajawił mnie tematem abyśmy zrobili koronę półmaratonów... wiec zaczęłam zbierać mapki, informatory i drukowałam...
w przerwie ok 12tej wyszłam na trening biegowy który był naprawdę trudny. Bieg pod wiatr, śniegu ponad kostki,... miało być 15km ale nie dałam rady...
następnie pyszny obiad który przypomniałam mi dzieciństwo
i się zaczęło... zamiast pić wodę/herbatę to jadlam słone przekąski i ptasie mleczko. Ignowrowałam sygnały z ciała.
tym bardziej że przy mojej aktywności powinnam pić minimum 3l wody... zaniedbuje to ostatnio i dlatego rzucam się na przekąski 🤦♀️
postanowiłam że nie waże się i nie mierzę w poniedziałek bo czuje się turbo napchana... a tak się cieszyłam jak zobaczylam zbity i jędrny brzuszek rano...
☆☆☆
woda: 1 500👎
kroki : 17 000
if: 21-10 (nie wychodzi mi ostatnio pilnowanie się...😟)
deficyt: nie liczyłam, na pewno ponad normę 😰
Ps. Zaaktualizowalam zdjęcie profilowe aby za każdym razem jak tu jestem przypominać sobie po co tu jestem: walcze o zdrowsze, silniejszą i lepszą siebie .
Pierwszy biegowy powrót zaliczyłam 7.grudnia i biegałam 1-2x w tygodniu. Dopiero od dwóch tygodni działam regularnie 3-4x/tyg. I teraz poczułam swoje flow. O rety jak ja się tym cieszę. Jak dzicko na widok cukierów. Gratuluję sobie że przetrzymałam dyskomfort, niechęć, opór, moje kokoszenie się, grymaszenie że jest zimno, że jestem zmeczona, itd.
Jestem 🖐 teraz będzie mi znacznie łatwiej wychodzić na bieganko 🥰☺️
sobotni bieg był najlepszy pod kontem samopoczucia oraz czasu w przebieżkach. Mam swój nowy rekord: 100m w 25s 4:17/km . Nawet nie wiedziałam że tak potrafię 🤭
Wieczorem po treningu wybrałam się na basen. Chcialabym nauczyć sie pływać i ze względów finansowych. Bedę musiała to zrobić sama. Ciekawe jak mi wyjdzie... Mam spory problem z rozluźnieniem się w wodzie. Probuje od kilku lat i nic... czuje w sobie zawziecie że tym roku muszę tego dokonać. Jesli nie sama to na wiosne wezmę instruktora.
Od rana mimo że zjadłam pierwszego, drugi i kolejny posilek to towarzyszył mi dyskomfort w jelitach. Jakby mnie szczypało, piekło, niby nie byłam głodna ale jakbym była. Ehh.. jedyne co miałam w głowie to przetrzymać to uczucie jak dzień wcześniej.
nie było łatwo bo wieczorem wpadło trochę przekąsek ale pilnowałam się. Choć nie mam wielkiego deficytu to i tak cieszę się tym dniem.
Lunch: naleśniki z serem ♡
Ps. Dostałam pierwszy komplement: Pani Agnieszko czy Pani zeszczuplała bo widzę że inaczej Pani układają się spodnie ?
W sumie to sama nad tym myślałam ale obstaiwma że to kwestia już rozchodzinych spodni bo jak można po -1kg coś zobaczyć. ja tam jeszcze nic nie widzę. Pomiar będę aktualizować w poniedziałek.