Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 269972
Komentarzy: 6725
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 23 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

W nocy musiało być zimno, bo woda w jeziorze  aż ciary przechodziły. Ale dzielnie wykapałam się, bo przecież nadal lato.  Zaliczyłam też trasę rowerową nad dużym jeziorem, kilka kilometrów poza tym po asfalcie z górki, gdy aż serce mi podchodziło do gardła z radości takiego pędu! A koło południa powrót do domu, czyli znów były to tylko 2 noce. Kilka minut po wyjeździe zaczęło padać. Wobec ostatnich sytuacji pogodowych, woleliśmy być w domu, i to chyba jest rozsądne.  Dziś na obiad leczo, które przygotowali chłopcy, a ja zrobiłam ziemniaczana zupę krem , z chrupiącymi skwarkami. Obie potrawy bardzo smaczne i akurat była na nie ochota. Jutro syn wraca do Poznania, jeszcze tylko odwiedzi dziadków i tyle z wakacji.  Czytam książkę  Ewy Pisula- Dąbrowskiej pt." Dwa brzegi ponad tęczą". Trochę żałuje, że dopiero teraz, a przecież książkę mam ponad rok. Mój żal dotyczy faktu, że książka jest m. in. o Kazimierzu Dolnym, w którym byłam pod koniec czerwca. Z pewnością miałabym inne spojrzenie na miasto, gdybym ją wcześniej przeczytała. Tak to jest, gdy sprawy odkłada sie na później.  Za oknem szaro, pada deszcz dosyć intensywny, musiałam włączyć światło do czytania. Dziwne to lato , nie podoba mi sie. 

15 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

W nocy słyszałam mysz, która chyba mocno się zdziwiła, bo wszystkie jej sekretne przejścia zatkałam. Udało się, poszła sobie. Dziś bez strat , bo wczorajszego awokado trochę szkoda.  Rano pojechaliśmy do Grabowca ma mszę, do Monasteru Sióstr Małych, które mieszkają w eremach i zachowują milczenie. Tylko podczas mszy słychać ich głosy. To takie dosyć klimatyczne miejsce, w którym dodatkowo kupujemy syrop z bzu białego, syrop świerkowy, świece woskowe, itp. przedmioty wykonane ich rączkami.  Dziś dzień grilla, a zatem chłopcy już się szykują.  Będzie karkówka ( be!!), boczek bee!!), polędwiczka, cukinia, ziemniaki, nektaryna, tyle z grilla. Poza tym bruschetty, fasolka zielona, ogórki małosolne, mix sałat. Na szczęście dziś cieplej, w nocy czułam chłód, ale bez konsekwencji, bo przewidująca kominek rozpalony dawał ciepło. Fajnie zasypiać , gdy jedyne światło dochodzi z kominka, słychać śpiew brzozy.  Jutro znów maja byc burze, po śniadaniu zatem uciekamy do domu. I tak prze całe lato, co za koszmar!.:<

14 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

Rano 14 stopni, o kąpieli w jeziorze  pora zapomnieć. Coraz więcej uschniętych liści brzozy, cicho w przyrodzie, tylko żurawie się odzywają. Odwiedza nasz karmnik od jakiegoś czasu dzięcioł zielony, sygnalizując swoja obecność charakterystycznym odgłosem. Obserwuję go przez lornetkę, ciesząc się jak dziecko z tego zjawiska. :D Dziś synek przybywa, mąż pojechał po niego na dworzec do Gdyni, oby pogoda dopisała niedeszczowa, bo o słonecznej i ciepłej już przestałam marzyć. Lato w tym roku rozczarowało kompletnie, moje plany  w sprawie gnicia na tarasie nad jeziorem, wygrzewanie kości i sączenie szprycera  , spełzły na niczym. Spełzły na niczym? Kilka takich określeń w języku polskim zastanawia i bawi, jak : schować za pazuchę, kruszyć  kopii, wspomniane wyżej spełznięcie. A "parlamentarny język  w aktualnej sytuacji "występów" naszych posłów, powinien iść w zapomnienie. (kujon). Listę zakupów zabrał mąż, dziecko upomniało się jeszcze o zabranie z domu planszówki pociągi ( nazwa skrócona nasza), zobaczymy, czy przekona ojca, bo ja poległam. Wczorajszy wieczór przy kominku, w ogień można wpatrywać się godzinami i lepsze to niż TV. Nasz sąsiad z działki  akurat wykonuje czynności zamknięcia sezonu, trochę wcześnie, ale on tak ma co roku. Cieszę się, że przedłużę sobie lato  pobytem w Italii. Już nie mogę się doczekać.!

13 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Ochłodziło się znacznie, ale jest przynajmniej czym oddychać. Po śniadaniu wyjazd i mam nadzieję na kilka dni nad jeziorem.   Po przyjeździe zabrałam się za odkurzanie, aby pozbyć się mysich bobków, fuj!  Podobno będzie zima szybko i mroźna, skoro myszy już wchodzą do domów.  Wczoraj zaprawiłam kolejne słoje pomidorów, tak więc szykuję się na inną porę roku na poważnie.  Dziś już sporo kurek, dwa kozaki i jeden prawdziwek. Mało grzybów w tym roku, na szczęście suszonych mam z zeszłego, a zatem Boże Narodzenie bezpieczne. Wieczorem rozpalimy w kominku, bo za ciepło nie jest. Za to śpi się w takim chłodzie przyjemnie i bez przerw. Zapisałam się wczoraj na masaż balijski . Podobno pomoże na moje barki i plecy, bo to mocno rozluźniający masaż.  Masować będzie Tajka, korzystałam już z takich usług i lubię to. Przed wyjazdem jeszcze fryzjer, chirurg z ocena wyciętego tłuszczaka, może pedicure. 

12 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

W nocy nawałnica, zaczęło się gwałtownie, nagle. Błyski, huki, zlewy deszczu.  Zamykałam na gwałt wszystkie okna, spałam źle, niespokojnie. Wczorajszy film polecam  z czystym sumieniem. Trochę w tonacji Grand Budapest Hotel, świetnie się bawiliśmy. Potem coś z grilla, oglądanie wyczynów lotników, które im ciemniej, tym piękniej wyglądały. Godzinka w ogródku kawiarnianym przy lampce wina  i powrót do domu. Ludzi tłumy, z dziećmi mimo późnej pory, spacerowali, bawili się, przecież to wakacje. Dziś ma być powtórka z pokazów, ale nam już wystarczy. Tłumy niekoniecznie. Po południu zaprawiam kolejne pomidory, chcę skończyć książkę " Złota godzina" Sary Donati. Jutro chcemy jechać nad jezioro, zabiorę zatem nową powieść.  A dziś na obiad  pierś kurczaka z grilla, fasolka zielona, mix sałat z brzoskwinią i sosem malinowym ze świeżych malin. Pogoda dziś zapowiada kolejną burzę, mam nadzieję, że nad jeziorem nie ma szkód. TV podała informacje o śmierci dwóch nastolatek na obozie harcerskim , z powodu niestety burzy.  Straszne!

11 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Dziś dzień relaksu, albowiem wieczorem kino, a potem coś jeszcze. Może wino w jakiejś fajnej knajpce, może wizyta na pokazach lotniczych, z udziałem mnóstwa burgerowni, grillowni, itp.  Przed południem przeszliśmy się nad morze, a tam miasteczko zapachowe, aż ślinka leciała. Stoją wielkie ciężarówy pozamieniane na budy z burgerami, mnóstwo innych przybytków tego typu, będzie się działo!  Nie przepadam za tego typu imprezami, ale na fajerwerki lubię patrzeć, jak dziecko. Oby tylko pogoda nie pokrzyżowała  planów.  A w przyszłym roku mamy zamiar wybrać się na festiwal Boogi- woogi do Człuchowa. Zabawa tam przednia, teren ładny , a muzykę zapewniają  nie tylko Polacy. Te klimaty tez lubię. ;). Dziś zjadłam niewielką ilość chleba, odstawiam je na jakiś czas, aby obserwować organizm.  Narazie żegnam się także ze słodyczami w ilościach nierozsądnych, zostawiam tylko dostęp do sezamek, czekolady gorzkiej, owoców, w ilościach rozsądnych. Na obiad pstrąg pieczony z ziołami + salsa pomidorowo- brzoskwiniowa. 

10 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

To szczęście, że nasz domek letni jest tak blisko domu. Po śniadaniu wróciliśmy, uciekając przed ulewami i burzami.  Wykorzystując pobyt w mieście , na jutro zarezerwowałam bilety do  kina na Paryż na bosaka. Podobno to surrealistyczna komedia , a takie lubię.  Dziś  na Tvn7 doskonały film Mała miss, przy którym płakałam ze śmiechu, podziwiając także grę młodej bohaterki tytułowej. Tam także spotkamy zwariowaną rodzinę, która dla dobra dziecka stanie murem , aby tylko miss miała swoje 5 minut. Chociażby dla tego warto zobaczyć. Obsada doskonała i gra także. ;)

Dziś zupa krem z cukinii i bób  z makaronem. Na deser borówka  amerykańska kupiona w Lidlu.  Wczorajsze wiadomości  potwierdziły zakończenie pielgrzymki, powrót syna do rzeczywistości. Teraz dziecko odpoczywa, a gdy się zrelaksuje, będzie dzwonił. Ciekawa jestem jego decyzji o dacie przyjazdu, chciałabym znów przychylić mu nieba w gębie.

9 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

Noc była chłodna, wbrew zapowiedziom, że stanie na 17 stopniach. Kąpiel poranna odpadła zatem, bo bez przesady, prawda?  Za to luna wczoraj był ogromny, pięknie świecił i wyglądał. Romantycznie było.  Dziś z rana mąż zmagał się z ułamaną  brzozą. Wyglądała na uschniętą, ale trzymała się ostro i w rezultacie poszła leżeć z korzeniami. Przynajmniej ten kłopot z głowy. Widać zbliżającą się jesień, coraz mniej ptaków, roślinność staje się wypłowiała i nabiera różnych kolorów. A najgorsze, że myszy weszły już do domku. Musze koniecznie iść na łąki po wrotycz, podobno one tego zapachu nie znoszą. Syn jutro kończy pielgrzymkę, spodziewam się zatem wiadomości. Już tęsknię za nim. 

8 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Tak śpiewały dawno temu Czerwone Gitary z Klenczonem. Spokój, cisza, ciepło, zielono. Już jestem po kąpieli, bo byliśmy w lesie i zrobiło się gorąco. Dla uspokojenia organizmu skok do wody, to prawdziwa przyjemność. Trochę kurek zebranych, zrobię z tego sos do mięsa. Dziś na obiad było gazpacho , tagliatelle z pomidorami i owoce  różne , w tym jeżyny leśne , z jogurtem . Makaron smakował nawet zaprzyjaźnionemu psu, wylizał patelnię do czysta. Sos był z czosnkiem, mam nadzieję, że właściciele to wytrzymają. Zabrałam ze sobą coś z włoskiego, aby przed wyjazdem przypomnieć sobie to i owo. Zainteresowanym moją emeryturą podaję, że jestem aktywną uczestniczką UTW, uczę się tańca hiszpańskiego ( sewilliana w szczególności), latino solo, czyli rumba, cha- cha, salsa, oraz języka włoskiego . Poza tym uczęszczam na pilates, a zatem mam niewiele czasu na trwonienie. Czytam b. dużo, bo ok. 4 książek na 2 tygodnie, jestem zapaloną kinomanką, często odwiedzam koncerty muzyki klasycznej, ale i jazzowej czy rockowej.  Mąż także student, bywają dni, że mijamy się między zajęciami. Chwalę sobie emeryturę, bo to faktycznie stan, w którym można realizować swoje  pasje i zainteresowania. Trzeba je tylko mieć, a nie tracic czas przed TV. Fajnych ludzi poznałam na UTW, aktywnych, z pasją. Koleżanka namawia mnie na morsowanie , biore te opcje pod rozwagę.

7 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

Przesadziłam z kawą w weekend, w nocy łapał mnie kurcz w prawą łydkę. Co za ból!. Na szczęście znam sposób na pozbycie się tego, ale dziś cały dzień czuję, że tam było coś. Po śniadaniu  domowe obowiązki , koło południa pojechaliśmy do rodziców, potem zakupy.  W domu obrałam kosz kurek, upiekłam ciasteczka z ricottą , przerobiłam 4 kg pomidorów na przecier, kurki zblanszowałam i zamroziłam. Zeszło do 17 i wreszcie mogłam usiąść. Odebrałam pocztę od koleżanki, o która martwiłam się z powodu jej długiego milczenia. Zapoznałam się z propozycjami, których nie przyjmę, poczytałam Wasze pamiętniki. Na jutro szykuję się do wyjazdu nad moje jeziorko. Oby udało się pobyć kilka dni, z nogami na fotelu, z książką , z filiżanką herbaty obok.Może znów ujrzę spadające gwiazdy? Może kąpiele w jeziorze , rowery, wędrówki z kijami?  Oby!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.