67,9 kg - to jak dla mnie wystarczający powód do odchudzania! Nie podobam się sobie i źle się czuje z tą wagą, a nie dalej jak dwa lata temu ważyłam 58 kg! Ale z powietrza się ta nadprogramowa dziesiątka nie wzięła tylko z jedzonka :)
Nieśmiało chciałabym dołączyć do Waszego grona mam nadzieję, że w grupie będzie łatwiej zrzucić mi te kilogramy, bo w domu nie mam za dużo wsparcia. Mama zawsze zaczyna odchudzać się razem ze mną a po tygodniu pałaszuje coś słodkiego i mówi, oj tam zjem co z tego życia jak człowiek sobie wszystkiego odmawia. Brat i tata słodycze pochłaniają w ilościach niemalże hurtowych i nic po nich nie widać. Jak byłam na studiach nie miałam problemu z wagą, bo jadłam to co sama kupiłam i zrobiłam, słodyczy nie kupowałam bo raz że szkoda mi było pieniędzy, a dwa żeby mnie nie kusiło. I tak jakoś cały czas trzymałam się w granicach 60 kg. Po studiach wróciłam do domu i klops. Szukałam pracy, nie znalazłam więc poszłam na staż i wtedy życie zaczęło mi się walić, ale o tym kiedy indziej. Powoli się odgrzebuje i mam nadzieję,że będzie tylko lepiej. Ale miałam o diecie pisać i oczywiście zeszłam na inny temat Wracając do odchudzania. U mnie skutkuje tylko dieta Mż, próbowałam dukana ale źle się czułam. Także będę jadła wszystko tylko w mniejszych ilościach. Tyle o mnie. Liczę na wasze wsparcie i na to, że znajdę tu jakieś przyjazne duszyczki Pozdrawiam L.