Dwudziesty trzeci dzień diety.
Boli mnie brzuch i czuję się jakbym miała wzdęcie [trudne dni].
Noc miałam dość ciężką, od rana biegałam po sklepach w celu uzupełnienia zapasów w domu, a przed wyjściem Męża do pracy przeciąg wybił nam szybę w drzwiach.
Totalnie nic mi się nie chce. Najchętniej zakopałabym się pod kołdrą z pojemnikiem pełnym czekoladowych Eisstern Premium i wpieprzałabym je na zmianę z Nutellą.
Jedyny pozytywny akcent dzisiejszego dnia jest taki, że na wadze 62,5kg czyli jest postęp.
Wróciłam ze spaceru z Niunią, muszę przyznać, że przywrócił mnie trochę do życia.
Brzuch przestał boleć, wygrzałyśmy się na słońcu, Mała pospała, a ja przeczytałam gazetę od deski do deski. Niestety od jutra diametralne pogorszenie pogody, podobno cały dzień ma padać deszcz. W końcu musiała nadejść ta część jesieni, której nie lubię najbardziej.
Całodzienny bilans posiłków i napojów:
~ Kromka chlebka MACA z gotowaną szynką
~ Kromka chlebka WASA z pasztetem sojowym
~ Kawa mrożona
~ Fasolka szparagowa
~ Parówka z serkiem light i ketchupem
~ Pół kromki chleba pełnoziarnistego
Bilans aktywności fizycznej:
~ Dwugodzinny spacer
Pomału braknie mi pomysłów na dietetyczne potrawy.
Macie może jakieś fajne sprawdzone przepisy na smaczne dania?
Apropos - dziś wieczorem 'Kuchenne Rewolucje', dokładnie o tej godzinie zaczyna burczeć mi w brzuchu i nie wiem jak wytrzymam patrząc na szykowane przez Nią smakołyki.
Zatem adios dziewczynki. Idę usypiać moje małe dziewczę. ;) Do jutra.