Rozpoczął się 3 dnień zrzucania z siebie tłuszczu a na wadze 2 kg DO PRZODU. Spoko spoko. Moja wina. Bo chociaż trzymam się z liczeniem kalorii i staram się nie przekroczyć 1200, to z alkoholem mi trochę nie wychodzi.
I tak...
Przyszła do mnie wczoraj bieżnia, a że kurier się wypiął i wyrzucił ją tylko z auta, na pomoc przybiegli koledzy męża. Jak już ją wnieśli, to trzeba było bieżnię oblać, bo inaczej by się popsuła. Rezultatem tego dzisiaj są: ból głowy, chęć wymiotowania, palpitacje serca... itd.
poniedziałek 1423 kcal
wtorek 1271 kcal (nie wliczając alkoholu)